wtorek, 1 listopada 2022

MOJA TWÓRCZOŚĆ






- aktywne linki -




Ulisses

 

Rozszalały się suchotne liście.

Naprężyły się sterczyste trawy.

Zadął wiatr, w przededniu sierpnia spadły.

Do krainy z umarłymi idę.

 

Skosił czas bezzwrotne złudy chwili.

Łza się nie szkli, bo nie po to boli.

Zawrotnymi miliardami szumów,

Kłębią morza z wnętrza melancholii.

 

Powiek ciężar, litość nie zna słowa,

Byś zataił żar spalonych oczu.

Wiekiem skarg zaboli ciężka głowa,

Jak w jeden dzień, jak cały świat, byś poczuł.

 

Wietrze, zmów, za pustkę z moich trzewi,

Tych bezmożnych, cichych, kilka modlitw.

Albo świerk, co schował gniazdo ptaków,

Niech opowie o mnie trawom polnym.

 

 22 lipca 2024 r.

Cezary Maciej Dąbrowski

„Wiersz dnia” w portalu Pisarze.pl

Cezary Maciej Dąbrowski. 2023. Z archiwum autora.







Przykryjcie mnie lepiej…                                                                                                                                                                       
                               („Przykryjcie mnie lepiej…”ostanie słowa Norwida)                                                                                           

 

Gdy czytam umarłych poetów o wyblakłych twarzach,

widzę podobieństwa – Liry na cmentarzach.

Zdają się nie wiedzieć o moim istnieniu,                                                          

a patrzę z uwagą, widzę ŻAL w cierpieniu.                                                     

Taki Edgar Poe, kto dziś go pamięta,

ale i za życia był niedoceniony, czy słusznie –

przecież nie wiem – widzę, że zraniony.

Gdy patrzę na twarze umarłych poetów

widzę jakieś fatum, nić porozumienia,

ponoć Norwid płakał leżąc w nędznym łóżku,

czy jego spojrzenie też coś we mnie zmienia.

Nie wiem – za to widzę, że mimo cierpienia,

którego nie spisze żaden sprytny biograf,

bije od nich światło, pomimo że cienia

za życia doświadczyli nadto.

W ostatniej godzinie, ponoć całe życie.

O, jakże zbolałe te ostatnie chwile.

Gdy patrzę na oczy poezją zatrute,

przecież nic wciąż nie wiem, a że patrzą czule.

Maria Kalergis, Norwida wybranka,     

przysporzyła Polsce kolejnego wieszcza,

któż to wie, kim byłby, żeby nie Wenecja,

gdzie się pożegnali… Kolejną ikoną jest zbolały

ojciec; znałem jego treny, gdy nie znałem „mowy”,

zapadało w serce echem Czarnolasu,

„wielkieś mi uczyniła” – jak echo wszech czasów.

I dalej, jak wielka, funeralna lekcja:

Witkacy, Trzebiński, Gajcy… duszy wiwisekcja;                     

Jak w zwierciadło patrzę, i dostrzegam siebie,

poeto-bliźniaku, a ciągle nic nie wiem…

 

I kolejne twarze, nie trzymają szyku,

kolaż się wytworzył, zmieszały się rysy,

raz spojrzawszy na nie, nie odwracam wzroku.

Bo mi fotografia wprost do serca krzyczy!

Poetą być JAKIMŚ, nie rozmytą barwą,

bo nic nie zostanie, gdy ściśnięte gardło,

i patrzeć wymownie znad grobowej zbroi:

oto leży ten, co się słów nie boi!


20 października 2022 r.

Cezary Maciej Dąbrowski

Zimno nadchodzi


                                Przykryjcie mnie lepiej… czyta autor: Cezary Maciej Dąbrowski





Los Agawy nie jest przesądzony 

                                                     

                                                   Grzegorzowi Łatuszyńskiemu


Powiadają, że agawa kwitnie krótko,

raz na kilkanaście lat, potem umiera. 

Powiadają, że jej soki leczą, z niej to

pokarm, pędy zaś służyły za domostwo.

Z niej sprawiano odzież i ciepłe okrycie,

a i nadto papier. Z niej opał i mydło,

przybory do szycia. A po przetworzeniu

trunek znamienity, który rytuałem bywał…

 

Bywa tylko ozdobą, dla tych, co nie mogą

dostrzec w niej nic więcej.

Bo i już nie widzą, a i nie te ręce.

Kwiat jednak, gdy wzniesie, pnie się tak wysoko,

że i ślepiec dojrzy, jak jej pęka serce.

 

Tu przecież nic dodać nie musisz, Poeto.

Twoją to rozbłysło aureolą piętno.                                                                      

I gdy już się stało – a życie jest po to,

by hołdować kwiatom, które wcześnie więdną –

Dzieło, jak korona, odchodzisz w nieznane,

jakbyś już nie musiał czekać na spełnianie.  

               

Przyjmijcie Poezję nie-ziemskiej Agawy,

co się korzeniami w suchą glebę wczepia.

Ta metamorfoza nie łatwa w uprawie;

pokłuty igłami - odchodzi poeta.

 

8 maja 2023 roku.

Cezary Maciej Dąbrowski

MITY. Opowieść nie tylko Kresach

 

 


Ostatni poeta


umiera powoli,

najpierw głos mu zanika,

potem oko zawodzi.                                                              

Bo wydarte ma struny

wielkie niegdyś jak teatr,

ale scena – nie-scena,

ale teatr – nie-teatr.      

Oko jeszcze świdruje

poprzez bielma rozstępy,

ale łzy – tak, te śmieszne –

zalepiają te strzępy.

I umiera, bo nie chce

uczestniczyć w sztuczności,

sztuczny wyraz, recenzja,

sztuczne słowo – nicości.

I umiera, po stokroć,

Prometeusz w nie-winie.

Czy mu chociaż pozwolą?

Krytyk wyda opinię.


4 lutego 2020 r.

Cezary Maciej Dąbrowski

Wiersze niepoprawne

*Kiedyś nazywało się tego rodzaju utwory „protest songami”. Dziś możesz sobie „umierać” poeto, i tak nikt nie zwróci uwagi...

 


nad Pieśniami...


A gdyby Polski nie było, gdyby się tylko śniło,

jak śni się dawna miłość, jak śni się ojciec,

i góry, co zakrywają słońce...

 

Gdyby nie było mowy, tak jak brakuje wody,

jak gdy brakuje światła, jakby ostatnia gwiazda gasła

i czarny płaszcz pokryłby ulubione drzewa,

i czarnym welurem sad...

 

Gdyby nie pamiętano dat, gdyby wytarto słowa,

i zagarnięto dźwięki,

gdyby z konwulsji, męki nie odrabiano lekcji,

gdyby nie było presji, że: oto masz żyć tak, jakby cię tu nie było,

jakby najmniejszy ślad pokryło się witryną

„błysków”, „salw” i „zawirowań”,

bez dusz, bez zahamowań,

i gdy wreszcie, przy agonii, nikt by nie otarł skroni,

nie było ludzkiej dłoni, by podać wody łyk...


A gdyby Jej nie było...

 

To ze zdwojoną siłą, wzeszłaby,

jak pożoga, piękna, jak Wenus z Milo,

ze snu właśnie, z harmonii, z tęsknoty i miłości...

 

Gdyby nie było Polski...

 

Nie byłoby Jasności...

 

11 listopada 2021 r.

Cezary M. Dąbrowski

Pieśni Polskie (A Ty ciągle o tych wierszach...)

 


Do Człowieka…

 

I przeminie wszelki marazm

niecną ręką prowadzony

i pogodzą się zwaśnione

jednej matki dzieci.

Szpony swoje wyszczerbione

zwolni ptak czarny od śmierci,

wieloletnie utnie kłótnie.

I umilkną trąby wielkie,

zaprzestaną hipokryzji,

nie zobaczysz więcej strachu,

bo nie będzie telewizji,

piasek będzie leżał wokół,

jakiś garnek i manierka,

stawaj! powie pies przechodni,

naszą dolą poniewierka.

Nie będziesz całować śladu,

bo nie dojrzysz stóp człowieka.

Taka jest alternatywa,

jeśli się nie opamiętasz!

 

18 grudnia 2018 r.

Cezary M. Dąbrowski

Pieśni Polskie (A Ty ciągle o tych wierszach...)




Nawa


O, Duchu, patrz...

Jak z każdej strony nawy,

klęczą siostry, bracia.

Spraw, bym przejrzał na swe oczy,
ulituj się nade mną,
bo przecież mnie, ślepcowi,
grzeszyć łatwiej, gdy ciemność.

Duchu, niech Twoją mocą tchnięty
upadnę jak rażony, i pola ujrzę całe i
światy nieskończone i zapłakać daj mi
niech mnie obudzi łaska wszelkiego uzdrowienia,
duszy pozwól się zrosnąć, bo pękła – choć z kamienia.

Uzdrów, spłyń, ulecz, niech przemyją moje oczy
ręce – ręce skrwawione, niech prawdę tłoczą w serce…

                               

                                (Z inspiracji kompozycją Konstancji Kochaniec –   

                                                    Litania do Matki Boskiej Strzegomskiej)    


15 października 2019 r.
Cezary M. Dąbrowski 

Wiersze niepoprawne



Bez

Na Palmową Niedzielę bzy się otworzyły,
witają Chrystusa, a każdy się chyli ku Niemu.
I te, co śnieżną bielą, jak dziewice płonne
po dwakroć się ścielą, bo są bogobojne.

Fioletowy jak gencjana leczy,
ranę owrzodziałą starcowi w szpitalu,
który się zapatrzył, który się pocieszył,
bo mu zaświtały Matki oczy w żalu.

W błękit wskoczył inny, ten harce odprawia,
bo już pół ogrodu bracia jego wzięli,
i się rozprzestrzenia błękitna oprawa
i się przed Chrystusem niebo w ziemi ścieli.

Ten liliowy wstydliwy, gdzieniegdzie wystaje,
pnie się, by zobaczyć, jak Zbawiciel wkracza
w pełnej swojej chwale, Jemu kiścią macha,
w słońcu się rumieni.

Dojrzał go Zbawiciel, pomachał mu dłońmi;
tobie niechaj nazwa przypadnie osobna,
bo za twoją skromność będziesz doceniony,
chociaż pospolity, woń twoja dostojna...



31 marca 2019 r.

Cezary M. Dąbrowski

Pieśni Polskie {A Ty ciągle o tych wierszach...}



***

Kiedy przychodzi noc,

i sąsiad wyłącza swoją dyskotekę,

spływają spokój i mrok,

że można usłyszeć siebie.

 

Księżyc lśni ile sił,

zamiejską ciszę łagodzi,

a oddech działa jak maść;

lipcowa świeżość się rodzi.

 

Z komiksu wycięta noc,

szkicuje w ciemnościach cienie,

poprawiam na nogach koc,

i słyszę serca tłuczenie.

 

Za taki rodzaj ciszy,

oddam sto, dwieście słów.

Zaciągnąć się lipcem, co noc,

by starczył na ile wie Bóg.


9 lipca 2017 r.

Cezary M. Dąbrowski

Sztafeta

 




Patrzący w niebo

                                        Z inspiracji obrazem Józefa Chełmońskiego Bociany

 

A ja – cóż ja mogę – tylko oczy przecież,

i wiersze, co rymem, jak zdeptane kwiecie,

piszący z niemałym zapałem, co widzę,

odczuwam, poznaję – tyle tylko daję.

 

Rytm pędzla miarowy, lecz i miara inna.

I wpatrzona w niebo twarzyczka dziecinna.

Starzec wzrok wytęża, lecz ugrzęzły słowa,

jak ziemia zmęczony, rodzi się od nowa

 

I czując jej zimno, i depcząc ją stopą,

pyta dziecię starca, popatrzcie, a co to?

Wirują bociany, ich jest niebo całe.

Policzyć nie umiał, ale poczuł ciałem.

 

A pod stopą życie, malarz chwycił chwilę,

a ziemia, co czeka urodzi, co trzeba.

Ach, po to żyjemy, ach po to żyjemy,

aby nią oddychać i poczuć smak chleba.

 

A tu jest początek i koniec człowieka.

Ta ziemia urodzi i na koniec czeka.

W nią się zamienimy, gada starzec chłepcząc,

a dziecię nie wierzy, że on jest poetą.

 

A za chwilę dłuższą, praca nieskończona,

co obarcza plecy, i kruszy ramiona.

A za koncert taki, zapłacić dziś trzeba,

bo spłoszone ptaki, a dym leci z nieba.

 

 28 lutego 2022 r.

Cezary M. Dąbrowski

Zimno nadchodzi, LTW 2023.





III wojna

 

Wojna jest zawsze piekłem,

choć pierwsza i druga – a właściwie jedna –

ZMIENIŁY ŚWIAT NA ZAWSZE,

człowiek zaprosił szatana na ziemię

i oddał się w jego panowanie.

 

Na obrazach muzealnych wojska toczą batalie,

kolory mundurów kontrastują ze zgrozą pól bitewnych;

czerwień, niebieski, biały, tam złote pagony.

Konie przerażone tym, co ludzie robią ludziom,

w grymasach szaleństwa, jakby o ludzkich rysach.

Ludzie – w furii i strachu, podniesione szable,

malowane armie toczą krwawy bój, w honorowym starciu,

dumni ze swych proporców, w piekle wojny…

 

Współczesne ogary nie noszą barwnych mundurów.

Oni nie stroszą piór przed bojem.

Współczesna walka to dezinformacja, i markowanie.

Kolorów tęczy nie noszą skrytobójcy,

oni są częścią ziemi, budynku,

przeciwnik jest nierozpoznawalny

i czeka na najlepszy moment do morderczego ataku.

Wojownicy nie stają na placach bojów w szranki,

by oszczędzić cywilów.

Cywile są żywymi tarczami.

 

26 lipca 2018 r.

Cezary M. Dąbrowski

Zbiór nieaspirujący. LTW, 2019.





Nastały czasy

 

w których przestały liczyć się autorytety

Wiedza nie ma znaczenia

Fakty są kwestią interpretacji

Cynizm jest oznaką siły i zyskuje aprobatę

Państwa tracą swoją rację bytu

Zasady ustępują anarchii

Współczucie wobec prawdziwych krzywd

zastępuję znieczulica i populizm

Imponuje robienie pieniędzy

nieważne w jaki sposób

im więcej pieniędzy tym większa władza (ukryta)

Bogactwo stało się synonimem autorytetu

sukces – mądrości

Wszelkie zasady dawniej uznawane za chlubne

przestały mieć jakiekolwiek znaczenie

zastąpiły je: fizjologia i somatyzm

w porażającej formie – zwierzęcej

To wszystko wprowadza w odrętwienie

otumanienie

w apatię

Głos rozsądku staje się

głosem wołającego na pustyni

Ci co kultywują pieniądze

organizują igrzyska dla mas

a tłum krzyczy: chleba i igrzysk

Ocalały ogniska

wyznających dawne księgi

pamiętających mądrość prawdziwych ludzi

lecz będą musieli zejść do podziemia

bowiem nastały czasy…

 

25 września 2019 r.

Cezary M. Dąbrowski

Wiersze niepoprawne. LTW, 2022




Który widzisz wszystko

 

i mnie marnego

na tym jeszcze świecie

nie daj mi tu wytchnąć

od mych ludzkich cierpień

Bo kiedy przestanę czuć

ból i tęsknotę

będę jak kamienie

choć i one łzawią

gdy wdeptane w błoto.

Nie daj odpocząć

od snu chroń leniwego

Bo nie będę umiał

cieszyć się z niczego

Nie doznam spokoju

na pewności błogiej

Nie daj mi odpocząć

i kamufluj drogę…

 

Widziałem już wiele

lecz niech mnie nie leczy

poranne wołanie ptaków i promyków

Nie umiałbym dostrzec

chwilowych uniesień

Które mnie też ranią.

Bo są tak znikome

 

A kiedy dopłynę

dotrę na bezdroża

nie wypłyną ze mnie

żadne mądre słowa

Odejdę do Ciebie.

Po cichu i szaro.

Abym mógł się zdziwić

gdyby ktoś mnie pojął.

 

14 września 2019 r.

Cezary M. Dąbrowski

Wiersze niepoprawne. LTW, 2022


Cezary Maciej Dąbrowski, Emocje. 2008 (73/53 cm) 



Oprócz wyrazu emocji – które „ujrzałem” kiedyś w czasie apogeum improwizacji, podczas jednego z moich życiowych koncertów, a próbowałem tu „przenieść” – malowałem ten obraz „podświadomie”, także z myślą o moim zmarłym na wylew Ojcu... Jego twarz z opuszczoną prawą powieką zawsze tkwi w mojej głowie.