EPISTOLOGRAFIA
Poezja żywa, co oznacza: nie ta, skierowana do ściany
własnych oczekiwań, a cierpliwa, w oczekiwaniu na odzew bliźniego, nie samozachwytem
bulgocząca, a zachwytowi nie podlegająca; bo nic gorszego od pyszałka, co się
mieni Wieszczem, a cenniejszego od poezji, która się sama cenić nie potrafi…
-aktywne linki -
Pieśń o cierpliwości poety (czyta autor - Cezary Maciej Dąbrowski)
Wiersz pochodzi z tomu Pieśni Polskie (A Ty ciągle o tych wierszach...)
Artysta
Ten, który nie oczekuje, a tworzy
Ten, który traci, a mnoży
Ten, który nie wie, lecz czuje
Ten, który polemizuje.
I nie zna swojej wartości
I daleko mu do wyższości
I zbiera się ciągle do drogi
I ciągle ubogi.
Ten, który nie słucha przestróg
Ten, który jest wiecznie niezdrów
Bo wewnątrz niepokój, wątpliwość
Bo miast taranować, to „ckliwość”.
Lecz blisko mu do snu braku
Lecz blisko mu do niesmaku
Lecz blisko mu do goryczy
Gdy się nie liczy.
A nazwa jest taka nie jego
A najpierw jest Twór potem ego
I nigdy nie czuje się pewny
I bywa, że komuś potrzebny
A nazwa jest taka siarczysta!
Artysta!
2 września 2015 r.
Cezary Maciej Dąbrowski
Czytelniczka Mirosława Link o Pieśniach Polskich – Jej Świadectwo:
![]() |
jedno ze zdjęć "rozpoczętego" egzemplarza |
Czytając kolejne utwory, czyniłam tak dalej. I ani się obejrzałam, a tu ostatnia kartka w książce. Nieco tych spinek zabrakło, ale ich brak, przypieczętowałam niewidzialnym sercem. Serce jest również w każdej zapisanej w Pieśniach literze, w każdym słowie, nawet w miejscu pustym, nie zapisanym, i tam, gdzie Pan coś objaśnia, podpowiada czytelnikowi, sugeruje, wskazuje, wszędzie jest. Moja książka przybrała „dziś” nieco inny kształt zewnętrzny, ale to za sprawą tak wielkiej ilości serc. Bóg zapłać za Pieśni... I choć jestem na etapie ich zgłębiania, wyraźnie słyszę, jak pięknie wybrzmiewa z Nich ten najwłaściwszy DŹWIĘK…
![]() |
Zakładki, poczynione przez Panią Mirosławę, z tego, co było akurat pod ręką, a były... spinki do włosów |
I kolejna wiadomość od Pani Mirosławy:
Dzień dobry!
Drogi Panie Cezary, bardzo jestem wdzięczna za audycję „Poczytnik”. Już jakiś czas temu mnie zachwyciła, a wczoraj miała nawet kilka odsłon, ponieważ dzięki Opatrzności wysłuchało jej ze mną kilka innych Osób. Nawet sobie Pan nie wyobraża, z jaką uwagą i zaciekawieniem słuchali. Wzruszeń nie brakowało. Był podziw dla Pana pięknych wypowiedzi, pięknej recytacji, pięknego głosu, i jakże wspaniałej kultury języka. Wiersze „Zobowiązanie”, „Oto moje dane”, do głębi poruszyły serca...Wielkie Bóg zapłać za piękne, wzniosłe słowa. „JESTEM PATRIOTĄ, KOCHAM SWÓJ KRAJ”. Proszę przyjąć od Wszystkich, najserdeczniejsze podziękowanie za tę audycję. Za Pana Twórczość! A jedna z Osób powiedziała, że choć nigdy o Panu nie słyszała, to wdzięczna jest losowi za przybliżenie Pana postaci i ma zamiar przeczytać książkę „Zbiór nieaspirujący”…List od Czytelniczki, zatytułowany Poezją natchnione, z dnia 28 maja 2022 roku, i moja nań odpowiedź:
Drogi Panie Cezary,
Czekała na mnie przez kilka tygodni w zbiorach u mamy, która była przekonana, że mi ją podarowała. Jak się wczoraj okazało, mama zapomniała a poezja sama upomniała się o mnie. Wspaniałe uczucie - odwiedziłam mamę, żeby w czymś jej pomóc, a wyszłam z podarunkiem... Przeczytałam i oniemiałam. Wiersze przepiękne... Przepiękne w swej naturze. Ale szczególnie przykuwa w nich moją uwagę pewien aspekt, a dokładniej... CZAS... Dotyka Pan w wierszach przemijającego czasu i jednocześnie uderza Pan w mój czuły punkt... Ponieważ ja nie godzę się z upływającym czasem... Często przenoszę się myślami wstecz, analizując co było, jak było i co by było gdyby... Jaki smak miały chwile nazywane „pełnią życia”... On płynie do przodu uświadamiając nam jak wiele za nami...W pozostałych zbiorach Pańskiej poezji ten czas spojrzał mi już w oczy, ale w „Sztafecie” szczególnie... Dziękuję, że jest ktoś taki jak Pan, kto nie boi się rozprawić z tym tematem, tematem nierzadko spychanym na margines, trochę tabu.. Bo człowiek współczesny nie ma na niego czasu.
Na szczęście dzięki Pańskiej twórczości ja mogę trochę bardziej się z nim (czasem) oswoić. W zbiorze tym nie zabrakło również wzruszających wierszy, „Pożegnanie Świąt” to jeden z nich. Bardzo mnie wzruszył... Dziękuję, pozdrawiam i czekam na więcej...
Magdalena
Droga Pani Magdaleno,
listy Pani sprawiają mi ogromną radość, nie tylko dlatego, że są pięknie napisane, i są ciekawym dla autora spojrzeniem, poszerzającym wgląd w życie czytających, ale i przekonują mnie do pełnienia tej roli, którą mi los przeznaczył, bo przecież nie ja ją wybrałem. Sztafeta – pokolenia – czas – refleksje… Dotknęła Pani rdzenia, na którym osadzona jest każdorazowa opowieść, bo po tysiąckroć właśnie interpretowana, przez każdego z osobna, w jego indywidualny sposób, aczkolwiek właśnie we wspólnocie upływającego czasu, i jego wyroków, na które, powiada się, nie mamy wpływu. Czy jednak we wszystkich aspektach naszego życia? Nasz opór, i upór, po wielokroć, czyni nas (jednak) nie przegranymi w starciu z czasem. Autor opiera się swoim słowem, można rzec, siłą swego ducha, zostawiając dzieła, zatrzymujące czas, o ile tak uzna czytelnik! Natomiast każdy z nas oddziałuje na bliskich; miłość, dobroć, empatia, to są te skarby, które pozwalają nam pokonać czas w jego bezwzględnym wymiarze zniszczeń (patrz: wojna na Ukrainie; patrz: historia ludzkości). Sam przekonuję się, że to „chleb oddany”, bo i listy i wiadomości, i przekazy do mnie docierające, dopomagają mi utwierdzać się w przekonaniu, że i poezja ma coś tutaj do odrobienia. Brnęła w czyśćcu „miłości własnej”, miast, być wyrazicielką prawd, poczęła się prawdzie opierać, uzurpując do roli „Wybranej”, a to miano od wieków nadawał sam czytelnik, nie piszący. Zamknęła się w hermetyczności i snobizmie odchodząc od człowieka, wywyższając się, i „zachwycając” - sama sobą (czy słusznie?). Ja się na taką poezję nie godzę, i jak się okazuje, razem ze mną, moi czytelnicy. Takie listy, jak Pani, są dla mnie zawsze zaskoczeniem; dotykają serca, aż trudno mi uwierzyć, że TO dzieje się naprawdę, że ta nić, tak wątła, obserwując realia współczesności, pośpiech, pęd za przetrwaniem, strach o jutro – spotęgowany w obliczu zagrożeń, że nić ta nie zrywa się, staje się Więzią, tak szczególną, że aż się boję, by jej nie stracić w przyszłości.
Bóg zapłać za ten i poprzednie listy,
Drogi Panie Cezary,
wierzę, że człowiek posiada moc przyciągania rzeczy Dobrych... Pewnego rodzaju przystań, do której cumuje miłość, szlachetność, piękno, dobro itd... Do mojej przystani spłynął w sposób cudowny kolejny tomik Pańskiej poezji, a mianowicie „Skrawki życia”.
Zaczytałam się w poezji... Jest wyjątkowa.Takich wierszy właśnie potrzeba! Dla mnie są swego rodzaju drogowskazem utkanym z prawdy, szczerości, z życia... Nie zabrakło w nich uczuć, emocji i przeżyć, które poczułam na własnej skórze. Kilka wierszy wywołało we mnie szczególne emocje, m.in. Psychologia poranka oraz Bój w spożywczym. A z nieco innej perspektywy... Bardzo porusza mnie w wierszach sposób w jaki przywołuje Pan przyrodę. Jej obecność. Być może czasem używając jej jako pięknej metafory... Las, woda, ptactwo, kamień… Nawet moje ukochane żurawie przycupnęły na chwilę w Skrawkach życia.To wszystko sprawia, że Poezja ta jest (oczywiście w moim osobistym odczuciu) w pewnym stopniu jakby barwnym ptakiem. Nadaje charakteru całości, rozbudza wyobraźnię... Litera to piórko, słowo to skrzydło, wznoszące człowieka ku górze. A to wszystko dzięki cudownej duszy Artysty, spowitej z jedwabiu...
Magdalena
Droga Pani Magdaleno,
list od Pani przybrał formę sztuki, którą, jak mogłem to już wyrazić, jest Pani przepojona, bo oddać swoje emocje może artysta, czyli człowiek niezwykle wrażliwy, czuły na otoczenie, na ludzi, na znaki, na wszystko, co go otacza… Subtelność wzrasta w subtelności, dobro w dobru, piękno w pięknie, więc i cóż mogłem zasiać zostało odebrane i przetworzone przez Panią w sposób artystyczny – a zarazem ludzki. Bo sztuka, która nie służy człowiekowi, jest bezużyteczna, egoistyczna i pusta… Wiersze moje najwidoczniej w Pani „były”, aby rozkwitnąć, i co ja mogę więcej chcieć, jeśli „mam” taki odbiór… Mogę dziękować Bogu, bo, jak sądzę, niejeden twórca zamieniłby się ze mną miejscami na czas otrzymywania takich listów, jak te od Pani, utkanych z wrażliwości, i ciepła. To, że „takich wierszy potrzeba” jest fundamentem, na którym mogę budować Dom poety… Jest on przestronny i gościnny… Jest w nim to wszystko, co podsuwa wyobraźnia, co widzi oko, i przeczuwa serce, wchodzą, pomieszkując, czytelnicy, czytelniczki, każdy, kto odczuwa potrzebę obcowania ze sztuką słowa, a ta „społeczność” jest całkiem niemała, wbrew temu, co się powiada… Może te współczesne Domy nie takie, może na złym gruncie zbudowane? Nie mnie osądzać, choć wzrok mam po to, by patrzeć i dostrzegać wszystko, nawet i zło, czające się po kątach, a niekiedy rujnujące po fundament wszelkie domostwo. Ale tu znów pojawia się Słowo, i od słowa do słowa zaczyna się budowa, na fundamencie, który ocalał… Bo te więzi, autor – czytelnik, stały się na tyle mocne, że przetrwały próbę czasu. Ja sobie zawsze marzyłem o takich odbiorcach, i moje skromne prośby powolutku zaczynają się spełniać, zapewne Pan Bóg nie chce, abym się poczuł zbyt doceniony za życia, dlatego dozuje mi porcjami, bym się nie zakrztusił, nie udławił. Ale nie mnie przewidywać działania Boskie. Ja żyję listem od Pani Magdaleny, i nikt mi tej radości nie jest w stanie zakłócić.
Cieszę się, że ma Pani swoje ulubione, czy wybrane wiersze, proszę się rozgościć, smakować do woli, i pisać, co jakiś czas o swoich przemyśleniach… Bardzo one autorowi służą, proszę mi wierzyć…
Ukłony,
Cezary Maciej Dąbrowski
29 listopada 2022
r. - listowna minirecenzja, zatytułowana:
Zaczytać i odpłynąć...
Drogi Panie Cezary,
na wstępie chciałabym podziękować serdecznie za dedykację, którą dołączył Pan dla mnie do „Wierszy niepoprawnych”.
Jak zwykle zachwycają swym przesłaniem, szczerym, mocnym, prawdziwym słowem. Niczego Pan nie udaje, nie boi się Pan ukazać innej strony mocy, nie zawsze dla ludzi (niektórych, różnych) wygodnej. Ja to stanowisko popieram, i za to właśnie uwielbiam Pański styl pisarski. Choć wiem, że jest on absolutnie nieograniczony, nie jest zamknięty w żadne ramy, jednak wyróżniający się bardzo. Zaczytując się troszeczkę wpadłam w melancholię... A to za sprawą różnorodności wierszy... Po mocnych, szczerych, odważnych słowach pojawiają się subtelne, wrażliwe, nostalgiczne... Gdzieniegdzie poprzeplatane nutką dobrego humoru. Do niektórych wierszy powracałam kilkakrotnie, zastanawiając się nad interpretacją, prawdziwością zdarzeń. Ciekawi mnie np. czy „Rehabilitantka” naprawdę ukazała się w tak groteskowym odzieniu i totalnie niepasującym jej makijażu... A propos zorzy, moim marzeniem jest, aby ją ujrzeć na żywo... Dziękuję za wszystkie wiersze i niezmiennie czekam na kolejne.
Magdalena
Droga Pani Magdaleno,
jakże jestem wdzięczny za kolejny list, będący oczekiwaną przeze mnie, bo autentyczną, recenzją czytelniczą niepoprawnych… A zacznę od odpowiedzi na ostatnie pytanie – tak! Rehabilitanka została przeze mnie „sfotografowana”, jako się zarzekłem w króciutkiej przedmowie, pisząc ten rodzaj wierszy zamieniam się w fotografa-korespondenta, i jak się okazuje, sugestywny przekaz-wiersz, nie potrzebuje dodatkowej narracji, świetnie Pani go zinterpretowała. Poezja, gdy trzeba, winna drażnić, tak, by prawda została w pełni ukazana, a konteksty dawały do myślenia - czy aby „jaskrawość Obiektu” nie wykracza poza pojęcie dobrego smaku, także. Zorzę, tę prawdziwą – choć nierzadko rozpatrujemy ją jako zjawisko nadprzyrodzone – mogłem mieć, można rzec, w pakiecie, bowiem swego czasu, ze względów zarobkowych, miałem na stałe opuścić Polskę. Bogu dzięki, nic z tego nie wyszło, a „cuda Norwegii”, oglądam tylko na slajdach, czy w pamiętnikach znajomych. My mamy Polskie zorze (tak „brzmi” jeden z moich tytułów), po stokroć piękniejsze, choćby jabłonie na wiosnę. Co nie znaczy, że nie życzę Pani realizacji marzeń, pewnie bym zaniemówił z wrażenia widząc ją „na żywo”. Tak to u mnie jest, droga Pani Magdaleno, że „wykraczam poza nawias” (co celnie zdiagnozował, piszący posłowie do W dalszym ciągu, Marcin Łukaszewski), bo tylko taki – szczery rodzaj narracji poetyckiej, w moim przekonaniu, ma sens. Przy okazji, wchodząc w polemikę z samym sobą, czy słowo poety bywa dosadne? Oczywiście, może i takie się okazać, ale czy to nie rzeczywistość bywa toporna, a wręcz chamska, doświadczenie wskazuje, że – aż nadto - tak! A poeta to nie „mauzoleum dawnych westchnień” – rzetelny przekaz szczególnie leży mi na sercu. Doskonale odgadła Pani zmienność tomu; od rzeczy „po imieniu” nazwanych, eskaluje – a dla innych na odwrót, cichnie właśnie – ku metafizycznym obrazom zjawisk, by zaraz powrócić na ziemię, od Polski się nie „odrywam”, nazbyt mocno wrosły korzenie. A humor? Tak. Oczywiście, że specyficzny. I nie jestem w tym osamotniony, ironią posługiwali się mistrzowie pióra, pędzla, i to najwięksi z największych, to dlaczego Dąbrowski miałby opowiadać li tylko patetycznie, co od razu kojarzy się z nieautentycznie, bo przecież „wszystko”, czego doświadczamy, składa się na nasze wzajemne relacje. Cieszy mnie, że i ta strona wzbudziła Pani sympatię. I wreszcie odniosę się do początku, nazbyt często obserwujemy nieudolne maskowanie własnego światopoglądu, nikomu nie wychodzi to na dobre, ani autorowi, ani (bywa, że zawiedzionemu) czytelnikowi, bo i „król okazał się nagi”, choć usilnie dystans chciał zachować, a i czytelnika oszukać się nie da…
I teza często stawiana: czy nie za ostro? Powie ktoś… A że powie to ten, któremu nie po drodze, odpowiem: nie ostro, a Prawdziwie. To zobowiązuje!
Mam nadzieję, że moja następna książka będzie dla Pani pozytywnym zaskoczeniem, sam już nie mogę doczekać się publikacji, bo towarzyszyć jej będą obrazy mistrzów, enigmatycznie dodam: jednej z epok.
Dlatego z wielką radością wpiszę dedykację, i będę czekał na kolejne – bezcenne refleksje, płynące prosto z serca Pani Magdaleny.
Ukłony,
Cezary Dąbrowski
List od Czytelniczki, Pani Marii, po lekturze Zimno nadchodzi:
Panie Cezary,
Mam Pański piękny tomik „Zimno nadchodzi”.
![]() |
Życie w świecie poezji jest czymś wyjątkowym. Podziwiam Pański kunszt poetycki. „Zimno nadchodzi” to obrazy-wiersze, które są szczególne, wyjątkowe. Są rodzajem syntezy Pańskiej twórczości. Ukazują w pełni Pański talent poety. Te wiersze poruszają sumienie, są wyrazem myśli, odczuć, doświadczeń, niepokoju. Budzą we mnie zadumę, silne emocje, dotykają serca... Ich treść znajduje pełne odbicie, symbiozę z obrazami, słowem Mistrzów Młodej Polski... Używa Pan bardzo zdecydowanych słów, nie pomijając tego, co trudne, bolesne, bardzo ważne. Pańskie wiersze są głosem sumienia, dają poczucie naszej tożsamości narodowej, niosą też nadzieję na lepszych nas, lepszą naszą przyszłość.
Czytanie „Zimno nadchodzi” to piękny czas, chwile, które dzięki Panu nam są dane!!! Dziękuję. Jestem bardzo rada, że przyszłe Spotkanie z Panem w Chełmnie umożliwi obecnym słuchaczom poznanie Pana, Pańskiej twórczości artystycznej i poszerzy grono czytelników pięknej poezji!
Z serdecznością,
Maria Sz.
Droga Pani Mario,
serdecznie dziękuję za tak ważne dla mnie słowa. Przyznaję, że czekałem na Pani refleksje, bo najbardziej cenię sobie odbiór rzeczywisty, a mianowicie taki, który wynika z potrzeby serca Czytającego, który to sięga po książkę po to, aby odnieść się swoim życiem do jej treści. Aby poezja w niej zawarta ożyła wewnątrz czytającego „obrazami” rzeczywistymi, ale i drogami w nieznane. Właściwie mógłbym porozmawiać z każdym weń wglądającym, zanurzającym się w słowie, bardzo długo, na temat każdego z wierszy. Wysłuchując interpretacji, odpowiadając na pytania (jeśli będą w zasięgu moich możliwości odpowiedzi), opowiadając o inspiracjach, bo przecież nie są nimi tylko obrazy młodopolskie, czasem są tylko pretekstem, by opowiedzieć całkiem inną, ale ważną dla mnie (a sądzę, że nie tylko dla mnie ) historię; temat, zdarzenie, zjawisko, problem, czy dramat. Te obrazy tylko to we mnie uruchomiły, pomogły mi w wypowiedzi. Ale o tym więcej podczas spotkania.
Droga Pani Mario, przyznaję, że prowadzenie korespondencji z czytelnikami, to poniekąd spełnienie moich pisarskich marzeń. Spójrzmy na to „zjawisko” oczami współczesności: „pogoń za zyskiem, niepewność egzystencji, permanentne zagrożenia, brutalizacja codzienności” i… - tomik poetycki Dąbrowskiego? Czy autor wierszy może mieć nadzieję, że pisząc kolejny, ktokolwiek sięgnie po jego książkę... Wszak nie z tym założeniem siadam do pisania, albowiem piszę, bo muszę! Dlatego to zjawisko, ta więź autor-odbiorca, więź przecież najczystsza z czystych, jest czymś wręcz niespotykanym, bo pięknym i dobrym. Za to dziękuję Bogu! Za Czytelników.
Będę szczęśliwym mogąc uczestniczyć w spotkaniu chełmińskim, a będzie to moje pierwsze od bardzo dawna wieczorowanie w gronie czytelników. I tylko jeśli zdrowie pozwoli (a nie ma wyboru!), to czeka mnie moc wrażeń, przeżyć z nim związanych. Wierzę, że będzie to dobry czas dla poezji, czas na wynikającą z niej rozmowę: o wszystkim, co na poezję się składa, czyli o moim, i Państwa zebranych wokół niej, życiu.
Tymczasem, serdecznie pozdrawiam,
Cezary Dąbrowski
26 kwietnia 2023 roku
List od Czytelniczki (i moja nań odpowiedź) zatytułowany
Ukłon w stronę książki:
Panie Cezary,
ciesząc się chwilą wytchnienia po nagłym zwrocie akcji w moim życiu pozwolę sobie napisać kilka słów dotyczących książki „Zimno nadchodzi”. Od wczesnego dzieciństwa z pasją i zaangażowaniem czytam książki. Wizyty w bibliotece nabrały wręcz dla mnie duchowego wymiaru. Utrata poczucia czasu w tym miejscu to już norma. :) Ileż to książek przeszło przez moje ręce... Starych, nowych, zakurzonych itd... Ileż to lat musiałam czekać aby doświadczyć poezji Pana Cezarego. I w tym miejscu kłania się książka „Zimno nadchodzi”. Odnalazła miejsce w moich prywatnych zbiorach, rozgościła się, ale odczuwam, że ta książka chce wzrastać... Jak widać sztuka broni się sama. A kiedy podporą dla niej jest obraz, razem zaczynają tworzyć jedną, spójną całość. Sztywna okładka, białe, śliskie kartki są podstawą tego artystycznego „tańca”. Zaprasza nas do niego kobieta w ognistej pelerynie (przepraszam, nie mogę się powstrzymać żeby ją nazwać inaczej), ukazując bramę do świata poezji. Znakomity wybór dzieł mistrzów polskiego malarstwa świetnie współgra ze słowem, a słów nic dodać nic ująć ofiaruje Pan cały wachlarz. Od słów bardzo nowoczesnych po zapomniane i rzadko spotykane. Wprowadza nas Pan w podróż wysokiego kalibru (o tym świadczy już sama okładka). Wielowymiarowe doświadczanie uczuć i emocji to pewniak. „Świątynia z łez” - smutek, zaduma... „Kołomyja”- rozbawienie... „Żurawie”- delikatność, rześkość...(mam sentyment). Osobiście w tej książce bardzo czuję Polskę... Kilka razy używa Pan słowa „Polonia”... Jest to ujmujące, wzruszające i piękne. I do tego jeszcze wsparte pędzlem. „Zimno nadchodzi” posiada swoją wibrację, energię... Ja odbieram ją nawet w pewnych barwach. Nie będę zdradzać w jakich, bo te musi każdy czytelnik odkryć w sobie sam. Ale warto... Ponieważ paleta tych kolorów jest czysta i prawdziwa, a tę prawdziwość funduje nam szczera, szlachetna dusza poety.
Dziękuję, pozdrawiam serdecznie
Droga Pani Magdaleno, cóż za piękny list, za który dziękuję. Szczęście, że moje książki Panią odnalazły… A tematów poruszonych do rozważań mnogość – i to jest fascynujące.
Zacznę od okładki: śmierć („kobieta” z kosą – obecna w naszej tradycji) przychodzi bez względu na porę roku – Malczewski w swoim dziele „Thanatos” (w mitologii: bóstwo, uosobienie śmierci - brat Hypnosa) nadawszy śmierci ponętne kształty, potwierdził, że był mistrzem nie tylko pędzla, ale i ironii. Dlatego w moim tomie, aż dwa, na wskroś różne wiersze w temacie tegoż obrazu oddaję czytelnikowi, by którąś z nich uznał za bliższą… Którą z nich obierze za „sugestywniejszą”, a może znajdzie „swoją własną”? - Bo przecież to cecha interpretacji autentycznej, nie „wpojonej” rozprawkami naukowymi.
Tak, nie jest Pani pierwszą osobą, która przyznaje, że jest pięknie wydana. Bardzo się cieszę, że dzięki wsparciu czytelników było to możliwe. A muzea, użyczając mi reprodukcji, wykazały dużą dozę empatii, i cały proces, z umowami włącznie, dało się zamknąć w bardzo krótkim czasie… I jest – „Zimno nadeszło” – i cieszy oczy autora i, co najważniejsze, czytelników! Rozumiem, czym dla Pani, poza samymi wierszami, jest obcowanie z malarstwem, wszak sama Pani dała dowód swojego talentu, ofiarowując mi namalowany własnoręcznie obraz, który stoi w wyeksponowanym miejscu mego pokoju, i przypomina mi, że mam dla Kogo pisać…
O wierszach, które Pani „wskazała” (dziękuję), mówił będę, i mówił będę samymi wierszami, podczas spotkania w Chełmnie, na którym Pani będzie. A każdy utwór, jak się Pani domyśla, ma swoją historię i współczesny wymiar. A „Żurawie”? – wyrecytuję z myślą o wspomnianym „sentymencie”. Bo wiem, że to ulubione przez Panią stworzenia, i też Pani ręką subtelnie malowane… I dopowiem, „co poeta miał na myśli” (uśmiech).
„Polonie” – także od Artura Grottgera, za Ich patriotyczno-powstańczą wymową, a przecież wiemy, że jego cykl rysunków zatytułowanych „Polonia” to wizje ogniskujące wokół powstania styczniowego, i zapewne zainspirowały nie tylko Jacka Malczewskiego – do Jego obu „Polonii” z 1918 roku. A mój wiersz, Co mówi Polonia - traktuję jako jeden z ważniejszych (bo dziś potrzebnych głosów) w tomie Zimno nadchodzi; tuż obok widnieje reprodukcja w całej okazałości strony książki.
Za wszystkie słowa i ich „barwy” - barwę Pani listu, dziękuję, nie mogąc się doczekać spotkania w chełmińskim grodzie.
Do zobaczenia – już 16 czerwca!
Pozdrawiam serdecznie,
Cezary Dąbrowski
Napisała do mnie
Czytelniczka, Pani Maria, a ja odpowiedziałem.
To kolejny - ważny Głos.
[...] bo tak, jak Pan radzi, poleca... analizując tworzenie, przekazywanie SŁOWA, tak Pan to czyni…
Panie Cezary. Zbliża się powoli termin Pańskiego autorskiego wieczoru w naszym mieście. Z pewnością będzie to dla nas czytelników szczególnie ciekawe Spotkanie z Panem, Pańską muzyką, prozą i piękną poezją. Jestem rada, że będzie mi dane przeczytać jeden z wielu wierszy, wiersz o Panu-Twórcy: Muzyku, Pisarzu, Poecie, o Pańskich obserwacjach życia, o odczuciach i powinnościach względem odbiorcy-słuchacza, czytelnika. I tu, mam wewnętrzny dylemat z wyborem, bo w Pańskiej twórczości jest wiele takich tekstów i każdy z nich mówi nam o pasji tworzenia, komponowania, pisania… mówi o szczerości, niekiedy do bólu, bez podtekstów i kamuflażu... Wieloletnie tworzenie sztuki: muzyki, prozy i poezji to rzeczywisty Pański pamiętnik serca, doznań, obserwacji, z którymi w prosty sposób, ale jakże z dużą siłą przekazu dzieli się Pan z odbiorcą, czytelnikiem, służąc każdemu z nas, by móc się zatrzymać, zmieniać rzeczywistość, dostrzec znaczenie i wagę słowa DOBRO, które determinuje Szczęście człowieka, nas, ludzkości!
Z wielu Pańskich
książek wybrałam z tomiku ,,DALEJ”, wiersz ,,Na szlaku”, bo tak, jak Pan radzi,
poleca... analizując tworzenie, przekazywanie SŁOWA, tak Pan to czyni…
dla nas, do dziś, za co Dziękujemy.
Z serdecznością Maria Sz...
Droga Pani Mario, z każdym dniem przybliżamy się do, wierzę w to głęboko, pięknego spotkania w chełmińskim grodzie. Pięknego, bo w okazałej sali koncertowej, ale przede wszystkim z uwagi na wspólnotowy charakter tegoż spotkania, na które, tak jak i Pani, czekam z wielką nadzieją i ufnością. Nie byłbym sobą, gdybym nie rozwinął wątku manifestującego wiersza, który stał się Pani wyborem. Swego czasu radzono mi – och, te „życzliwe” życiowe rady – że, aby się przebić ze swoim przekazem powinienem brylować na salonach, umizgiwać się do „możnych”, kłaniać się w pas decydentom, itp. Mówiono mi nawet, że: „ty to w tym… – tu miejsce mojego pobytu – mchem porośniesz! Co ty myślisz, że czytelnik sam do ciebie przyjdzie?”
Hmm… fascynujące, prawda? Same „dobre rady”. I tak, oznak mchu na sobie nie dostrzegam, natomiast kwitnie korespondencja i odbiór treści moich książek.
Dlaczego „dobre
rady” się nie sprawdzają? Sądzę, że najważniejsze jest to, co powstaje spod
mojego pióra, i że jest to skierowane – do czytelników, nie „do ściany własnych oczekiwań” – tudzież –
awansu społecznego, jak zwał, tak zwał; ale ja właśnie w ten sposób wychodzę do
czytelnika i to procentuje. Natomiast karnawały popularności przemijają, jak to
z karnawałami bywa, nieraz i z porządnym kacem w tle…
Trzeba mi pisać o tym, co ważne, a nie modne i dobrze widziane… Czy to odwaga? A to już zależy od percepcji, kto patrzy i z jakiego punktu. Sądzę, że to literacka powinność. Jednak bez czytelników – bez autentycznych czytelników, a nie znajomych z branży – nie byłoby to możliwe. Powtarzam, i nie przestanę powtarzać: Dziękuję Bogu, że jesteście. O to zawsze zabiegałem, od pierwszego akapitu i postawionej litery.
Wybór wiersza znakomity, Droga Pani Mario. Za wszystkie słowa dziękuję, postaram się im sprostać 16. czerwca. Wierzę, że będzie to premiera książki, o jakiej zawsze marzyłem.
Serdecznie pozdrawiam,
Cezary Dąbrowski
28 maja 2023 roku.
O MITACH,
i nie tylko, pisze Czytelniczka, Pani Mirosława:
„Patriotyzm oznacza umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka, krajobrazu ojczystego... Jest to również miłość, która obejmuje dzieła rodaków...” – św. Jan Paweł II.
![]() |
Kolekcja Pani Mirosławy |
Niezwykle cenna jest mi twórczość Pana
Cezarego Macieja Dąbrowskiego, współczesnego, genialnego poety, prozaika, pianisty, perkusisty, kompozytora, recytatora,
którego to ważność, prawdziwość, rzetelnego, autentycznego słowa emanuje i
owocuje.
Do mojego pokaźnego zbioru dołączyła
ostatnio książka „Mity”. To przepiękne, kolejne, ważne dzieło. Jestem już po
lekturze i polecam wszystkim rodakom!
We wstępie „Cogito ergo sum” („Myślę, więc jestem”) czytamy m.in.: „tak i nie jest to opowieść równa świadectwom, pisanym z bólem niewyobrażalnej tragedii całych rodzin. Jest to wyraz mojej miłości do historii Polski, której uosobieniem są tereny na wschód od Bugu – z całą plejadą postaci z tychże krain wywodzących się, czy tam kończących żywoty – dla dziejów okresu pierwszej i drugiej Rzeczypospolitej. Szczególnie zaś tych, których zmiażdżyło koło historii, a mówiąc wprost: zostali zgładzeni przez dwudziestowieczne totalitaryzmy: komunizm i faszyzm…”.
M.in. w „Pisarze.pl” możemy przeczytać wspaniałą recenzję krytyka literackiego Marcina Tadeusza Łukaszewskiego, który w nawiązaniu do twórczości Cezarego Macieja Dąbrowskiego, poprzez „Zimno nadchodzi”, ukazuje nam wielką rangę poety, ważność jego twórczości w dziejach najnowszej literatury polskiej. Współczesny nam Pan Cogito... Perły poezji Cezarego Macieja Dąbrowskiego. Pisarze pl. – to nie jedyna zamieszczona tam recenzja. Piękna, na temat pięknej poezji.
Pani Mirosławo, dziękuję za to świadectwo, jak zawsze serdecznie. Za rozpropagowywanie mojej twórczości również. Czytelniczy, autentyczny głos ma dla mnie największą wartość. A i gratuluję obecności kompletu książek w Pani domu. Brakuje jednej, jeszcze nieopublikowanej, ale mam nadzieję, że wkrótce dołączy do kolekcji.
21 czerwca 2024 r.