sobota, 14 września 2024

Opowieść nie tylko o Kresach

Esej, który wygłosiłem podczas Konferencji Literackiej XXIV DIALOGU DWÓCH KULTUR, 12 września 2024 roku w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.

 


Cezary Maciej Dąbrowski (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich), Prezentacja książki poetyckiej Mity (Wydawnictwo LTW, Łomianki, 2024)


 

 

 

   Szanowni Państwo,

 

na początku chciałbym podziękować Panu Mariuszowi Olbromskiemu za zaproszenie do udziału w dzisiejszym spotkaniu. Tytuł mojego wystąpienia, Opowieść nie tylko o Kresach, stanowi zarazem drugą część tytułu mojej książki MITY, bowiem pisząc o przeszłości, odnoszę się do teraźniejszości, zatem i tematyka kresowa, to pretekst do różnorakich odniesień, podróży intelektualnych i emocjonalnych, także w głąb siebie samego, to poszukiwanie zatartych szlaków świadczących o naszej tożsamości, historii i kulturze.

 

   Przywołam słowa z rewersu okładki: „Moja nowa książka MITY, jest próbą nawiązania poetyckiego dialogu z tymi, których zmiażdżyło koło historii, jednak ten Mit – Kresów, jest dla mnie żywym świadectwem Polskości, nieodzownym, w czasach, gdy barometrem wartości, znów zaczynają kręcić siły zła. Demagogia i ideologia”.

 

   O tej książce mógłbym mówić bardzo długo, opowiadając o silnych uczuciach, które towarzyszyły mi podczas tworzenia każdego z wierszy, kierunkach emocjonujących dociekań, będących skutkiem pogłębiania swojej, wciąż za małej, wiedzy na temat Postaci, wydarzeń, zjawisk, związanych z Kresami Rzeczypospolitej, ale przecież nie tylko, i tu wskazuję na rozbudowany tytuł publikacji, myśli moje krążyły wokół zajmowanego onegdaj terytorium, ale, a może przede wszystkim, wokół znaczeń, ich wagi, mówiąc ogólnie i nieprecyzyjnie zarazem: „filozofii dziejów”. Szkicem do moich motywacji są słowa z krótkiej przedmowy, jaką opatrzyłem omawiany tom, a zatytułowanej: Cogito ergo sum. Maksyma Renégo Descartes’a (Kartezjusza) powraca niczym klamra, przetworzona na użytek jednego z kończących tom utworów, podsumowując cały zbiór: Myślę, więc Jesteś. Dopowiem: jesteś w czytającym.

   A zatem, przedmowa:

 

   „Temat ten jakby sam mnie odszukał, ale i ja do niego dążyłem…

   Antenatów moich próżno w Mitach szukać (nie zdążyłem zbadać swych korzeni), tak i nie jest to opowieść równa świadectwom, pisanym z bólem niewyobrażalnej tragedii całych rodzin. Jest to wyraz mojej miłości do historii Polski, której uosobieniem są tereny na wschód od Bugu – z całą plejadą postaci z tychże krain wywodzących się, czy tam kończących żywoty – dla dziejów okresu pierwszej i drugiej Rzeczypospolitej. Szczególnie zaś tych, których zmiażdżyło koło historii, a mówiąc wprost: zostali zgładzeni przez dwudziestowieczne totalitaryzmy: komunizm i faszyzm.

   Przed samym sobą odkrywając poszczególne strofy, od Antoniego Malczewskiego i Wincentego Pola począwszy, a na Zygmuncie Rumlu i Władysławie Sebyle nie zakończywszy, czułem, i czuję nadal, ogromny żal, połączony z poczuciem pustki, wobec twórczości mnie współczesnej, pozbawionej ciężaru znaczeń, głębokiej duchowości i muzyczności strof. Wpływ na moje odczuwanie historii ma „nieuleczalna choroba”, którą jest podziw dla postaci tej rangi co Stanisław Żółkiewski. Powiedzielibyśmy dziś: „państwowców”, reprezentujących kwiat elity polskiej, erudytów, nieodstępujących od działań na rzecz dobra wspólnego, nawet w obliczu śmierci.

   Jakże to blisko do minionych wydarzeń, tych dawniejszych i najbliższych, których jesteśmy świadkami, jakże to one są w nas zakorzenione, jak skutkują nadal, jak pokutujemy. Jak się obawiamy, by nie powtórzył się scenariusz zaniku naszej państwowości. Wobec zagrożeń, jakże podobnych…

   A intuicją prowadzony, z dnia na dzień pisałem wiersze, wiedziony ku bliskim mi skojarzeniom, gdzie mitologia stała się kluczem do prawd w nich zawartych. Wanda Wiłkomirska „przygrywała mi” wprost z winylowej płyty, prowadząc poprzez światy wyobraźni Szymanowskiego: „tam, gdzie wzrok nie sięga”.

   MITY, stały się faktem. Otwarły się, jak księga”…  (koniec cytatu).

 

   Nawiązanie do poematów Karola Szymanowskiego okazało się równie nieprzypadkowe, co zastanawiające. Otóż będący też muzykiem, a konkretnie skrzypkiem, wszechstronnie uzdolniony Władysław Sebyła, żywił szczególny sentyment do Źródła Aretuzy Mistrza z Tymoszówki, co wynika z lektury wspomnień żony zamordowanego pod Charkowem poety, Sabiny Marii z Krawczyńskich. Świadomość zbieżności zainteresowań spotęgowała moje zainteresowanie losami autora Młynów. Sonaty nieludzkiej.

   O fascynacji postacią Stanisława Żółkiewskiego, moi czytelnicy mogli przekonać się roku temu, poznając wersy Do Ducha z tomu Zimno nadchodzi – wiersz zilustrowałem fotografią obrazu Witolda Piwnickiego Bitwa pod Cecorą (1878/1877) – hetmana-żołnierza, którego los jest dla mnie najwyrazistszym symbolem etosu polskiego rycerstwa.

   Tworząc poezję tomu MITY, wsparłem niektóre z wierszy własnymi komentarzami, tudzież przypisami, z troski o czytelnika w przyszłości, może tak być, że pozbawionego nawet podstawowej wiedzy historycznej, w tym literaturoznawczej, a są ku tym obawom rzeczywiste powody. Tak więc książka, poza wartością artystyczną, ma pełnić rolę dydaktyczną, skłaniać do poszukiwań własnych, pogłębiania refleksji, podążania drogą jedynie zarysowanych wątków. Zresztą także tym przecież jawi się poezja, czymś niedopowiedzianym, przeczuwanym, a zarazem wykraczającym poza zakres najwnikliwszej erudycji, chciałoby się dodać za Platonem: „Kto bez tego szału Muz do wrót poezji przystępuje, przekonany, że dzięki samej technice będzie wielkim artystą, ten nie ma potrzebnych święceń i twórczość szaleńców zaćmi jego sztukę z rozsądku zrodzoną” (Fajdros). Z taką też, głęboką nadzieją na konieczność udokumentowania nagromadzonych myśli powstawała. 

   O kim jeszcze zdążę napomknąć streszczając jej treść? O ostatnim dyrektorze drohobyckiej rafinerii „Polmin” Zygmuncie Biluchowskim, zamęczonym na śmierć przez enkawudzistów w Kijowie, będącym wychowankiem* swego poprzednika, zamordowanego przez Niemców na Wzgórzach Wuleckich profesora lwowskiego Stanisława Pilata? O zamordowanym przez nacjonalistów z UPA Zygmuncie  Rumlu, o zgładzonym przez esesmana geniuszu z Drohobycza Brunonie Schulzu? O jednym z tysięcy głodujących dzieci, któremu przed snem marzy się skwarka; Na śmierć poezji, to wiersz powstały na wskutek lektur listów-wspomnień, relacji Polaków deportowanych w głąb Rosji w latach 1940-41. A może o kompletnie zapomnianej poetce, szlachciance inflanckiej Konstancji Benisławskiej, uprawiającej lirykę religijną?

   Nie sposób zawrzeć w pigułce tomu bezmiar myśli o losach milionów istnień, o krainie doświadczonej tragedią zaborów, wojen, zbrodniami ludobójstwa, kataklizmami totalitaryzmów, pamiętając o powstaniach narodowowyzwoleńczych (od Konfederacji Barskiej począwszy), o gehennie zesłańców syberyjskich, łagierników… O ofiarach Zbrodni Wołyńskiej, Katyńskiej, o wątkach i toposach, którym „tu”, poprzez wymienianie z kolejna, nie zamierzam umniejszać, a wedle mego uznania zasługiwały na wieczne zatrzymanie się w wierszu. A jest to Opowieść nie tylko o Kresach, bo i o wielokulturowym tyglu rezonujących talentów, gdzie jakby na przekór szaleństwom ideologii wykluwało się piękno i dobro, harmonia – jawią się Kresy, jako miejsce „samorodnych diamentów”: artystów, literatów, ludzi nauki, społeczników, bogate kolorytem swoistych charakterów, tradycji, zwykłych-niezwykłych postaci… Owej Atlantydy, bezpowrotnie utraconej, jednak wciąż istniejącej siłą swojego Mitu, dziedzictwa kulturowego. Promieniejącego światła.

 

 

      Cezary Maciej Dąbrowski

 

       12 września 2024 r.

 

 

---------------

*Zygmunt Biluchowski był asystentem profesora Stanisława Pilata (1881–1941), genialnego polskiego naukowca, wykładowcy Politechniki Lwowskiej, który także nie skorzystał z możliwości opuszczenia ojczyzny – 4 lipca 1941 roku został wraz innymi profesorami lwowskimi zamordowany przez Niemców na Wzgórzach Wuleckich.

 

*Jedna z procedur prof. Stanisława Pilata, „The Pilat process”, do dziś jest wykorzystywana przez Amerykanów (ogłosił w sumie 18 patentów naukowych).




- aktywne linki 


   W dalszej cześci mojego 20-minutowego wystąpienia Zebrani w sali Muzeum w Sulejówku, której obszerne okna wychodzą na sosnową ekspozycję, usłyszeli pięć wierszy wybranych z omawianego tomu: 

Mity

Baczyńskiemu Kresów, 

Dumka

Post mortem - tren

Pamięci Władysława Sebyły.

Cezary M. Dąbrowski. MITY. Opowieść nie tylko o Kresach.




  (Przerwa obiadowa. Pusta sala sprzyja refleksjom...)

W oczekiwaniu, zaopatrzony w egzemplarze książek opisujących poprzednie edycje DIALOGU.


sobota, 7 września 2024

Trzy pieśni Marcina T. Łukaszewskiego do słów Cezarego M. Dąbrowskiego - PRAWYKONANIE.


26 września 2024 roku w Dworku Sierakowskich w Sopocie odbędzie się prawykonanie Trzech pieśni do słów Cezarego Macieja Dąbrowskiego na sopran i fortepian Marcina Tadeusza Łukaszewskiego. Kompozycje zabrzmią w interpretacji Doroty Całek (sopran) i Anny Mikolon (fortepian).  



Na cykl składają się wiersze wybrane z tomu Zimno nadchodzi: Erotyk, Jabłko, Żurawie.


Oto co napisała jedna z Czytelniczek, w reakcji na wieść o koncercie:

„Wspaniała wiadomość dla miłośników muzyki poważnej i osób ceniących Pana twórczość. Piękne, emocjonalne przedsięwzięcie w klimatycznym otoczeniu i wspaniałej oprawie artystycznej. Cieszę się, że Pana serce bije radością. Nie ma nic piękniejszego niż wzruszenie zarówno Artysty jak również odbiorcy jego dzieła. (...) „Talent jest przywilejem raczej niż zasługą. Tworzący artysta nie ma prawa uważać go za swoją własność. Jest to dobro powierzone, które przeznaczone jest do przekazania innym ludziom w postaci gotowych, możliwych do wykonania utworów”. – Witold Lutosławski.  Pozdrawiam serdecznie…".

 Od siebie dodam, że czuję się wzruszony i wyróżniony podwójnie, faktem, że wybitny polski Kompozytor, jakim jest Marcin Tadeusz Łukaszewski poświęcił swój talent i czas, by właśnie przekazać światu owoce swojej wyobraźni w postaci Pieśni, oraz tym, że sopockie prawykonanie i kolejny koncert planowany w Gdańsku (27. 09. 2024. Biblioteka Społeczna Stowarzyszenia „Przyjazne Pomorze"), wykreowane zostaną przez Artystów najwyższej próby. Eviva l'arte!

- aktywne linki

Trzy pieśni na sopran i fortepian do słów Cezarego Macieja Dąbrowskiego – komentarz Kompozytora Marcina Tadeusza Łukaszewskiego, opublikowany na stronie Polskiego Centrum Informacji Muzycznej.

Twórczość literacka Cezarego Macieja Dąbrowskiego jest mi znana od momentu jego debiutu poetyckiego w 2014 roku (tom Wiersze sercem pisane, Warszawa 2014). Mam zaszczyt posiadać wszystkie publikacje autora, które regularnie otrzymuję wraz z osobistymi dedykacjami – to dla mnie cenna pamiątka. Poezje Dąbrowskiego zachwyciły mnie od pierwszych wierszy. Od razu wiedziałem, że autor osiągnie wiele w swojej twórczości – i nie pomyliłem się. Dziś jego dorobek obejmuje już blisko dwadzieścia książek! W 2020 roku poeta powierzył mi napisanie posłowia do kolejnego zbioru swoich wierszy – W dalszym ciągu (Łomianki 2020). Z tym tomem zapoznawałem się znacznie dokładniej (przy wielokrotnej lekturze) niż z wcześniejszymi. Wtedy też podjąłem decyzję o napisaniu cyklu pieśni do wybranych wierszy Cezarego, choć dopiero w 2023 roku, po lekturze pięknie wydanego, ilustrowanego i inspirowanego malarstwem młodopolskim zbioru Zimno nadchodzi (Łomianki 2023), te plany zaczęły się realizować.

Jestem autorem już czterech cykli pieśni solowych przeznaczonych na sopran z towarzyszeniem fortepianu lub innych instrumentów. Pierwszy z nich to Trzy pieśni do słów K. Wierzyńskiego na sopran, saksofon sopranowy i fortepian. Następnie powstały Trzy pieśni do słów Katarzyny Karczmarczyk na sopran i trio fortepianowe (skrzypce, wiolonczela, fortepian), oraz Trzy pieśni do słów Zofii Nałkowskiej na sopran, klarnet i fortepian. Wszystkie cykle zostały wykonane, a dwa z nich nagrano na płytę, której wydanie planowane jest na 2024 rok (DUX).

W ramach stypendium Funduszu Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS zdecydowałem się tym razem na poezje Cezarego Macieja Dąbrowskiego. Głębia, smutek, nostalgia i dramatyzm zawarte w tych wierszach nasunęły mi pomysł, by nowy cykl Trzech pieśni został skomponowany wyłącznie na sopran z towarzyszeniem fortepianu. Początkowo planowałem zespół kameralny, jednak w moim przekonaniu użycie dodatkowych instrumentów mogłoby osłabić przesłanie zawarte w wierszach Dąbrowskiego. Cykl obejmuje trzy pieśni do wierszy ze zbioru Zimno nadchodzi: Erotyk, Jabłko, Żurawie. Starałem się muzyką podkreślić treść wierszy, nadać im odpowiedni koloryt, jednocześnie pozwalając, aby słowo było na pierwszym planie. Stąd ascetyczny charakter muzyki w tym cyklu pieśni”.

Marcin Tadeusz Łukaszewski

Radzymin, 19.09.2024 



Prawykonanie pieśni do słów Cezarego Macieja Dąbrowskiego – artykuł na stronie Biblioteki Analiz: https://rynek-ksiazki.pl/aktualnosci/prawykonanie-piesni-do-slow-cezarego-macieja-dabrowskiego/

Cezary Maciej Dąbrowski, Zimno nadchodzi.


26 września w Dworku Sierakowskich w Sopocie miało miejsce (m.in.) Prawykonanie Pieśni Marcina Łukaszewskiego do moich słów z tomu Zimno nadchodzi. Następnego dnia odbył się drugi koncert, podczas którego Pieśni zabrzmiały po raz wtóry; za sprawą sopranistki Doroty Całek i pianistki Anny Mikolon, Zgromadzeni mogli wysłuchać kompozycji: Erotyk, Jabłko i Żurawie. I ja zapoznałem się z tą materią i skreślam kilka refleksji, tym samym zdając (obiecaną) relację moim Czytelnikom, tych kilka zdań od „Ich poety”.

 

Drodzy Państwo, Marcin Tadeusz Łukaszewski stworzył dzieło oryginalne, poruszające, głęboko filozoficzne. Swoiste… Podczas słuchania Trzech pieśni, czemu towarzyszy dreszcz emocji, otwierają się „Przestrzenie” (bodaj tylko „drugie”) fantasmagorycznej Młodej Polski, we współbrzmieniu z prawdami życia, co można nazwać jedynie: spełnieniem autora słów! 

Wiem, że publiczność gdańskiej biblioteki (drugi koncert) słuchała bardzo uważnie, mistrzowskiego wykonania Pani Doroty Całek, której interpretacja, w tym barwa głosu, rozpiętość dynamiki, soczyste i wyraźne piano, metafizyczne parlando, natężone emocjami forte, jak i każdy odcień nasączonego dramatyzmem „nuto-słowa”, przekonywał obecnych, o czym świadczyły, wieńczące każdą z pieśni brawa! Moja wdzięczność za każde z wyartykułowanych przez solistkę słów. 

Dziękuję także za zapowiedź, w tym za wymienienie mojego nazwiska, i podanie powodu mojej absencji. Jednak przecież… „byłem”, i przeżywam nadal to bardzo ważne dla mnie wydarzenie (wydarzenia) artystyczne. Że sztuka się broni… Tak, mimo zagonienia, pilnych spraw, ważnych, i tych mniej pociągających, ciągle jest miejsce na… wyobraźnię, wzruszenie, refleksję ocaloną… Na Sztukę. Sam w to głęboko wierzę, inaczej bym nie pisał. Też wiem, że ten Cud – zasłuchania zdarza się nieczęsto. Stąd i jego wartość. I gdy – a wiem to z relacji z dnia Prawykonania Pieśni – zanim Pani Dorota wypowiedziała ostatnie słowo z wiersza Żurawie – przypomnę ostatnią strofę: „a może to wiedzieć ten co tu zostanie” – ktoś ze słuchających ubiegł śpiewaczkę, w niewielkiej (a może właśnie w wielkiej) „drugiej przestrzeni” oddechu; wyszeptując puentę: „zostanie”. Czyżby znając tekst? Przeczuwając? Zgadując? Tego nie wiemy. Mogę za to z przekonaniem stwierdzić, że z pewnością Słuchacz ów uległ atmosferze artystycznego przekazu; wykonawstwa i kompozycji, ze znakiem równości między tymiż aksjologicznymi powinactwami. Dziękuję z równą atencją Pani Annie Mikolon, za znakomitość pianistyki, że nuty stały się artefaktami artystycznej wrażliwości i świadectwem Zjawiska twórczej interpretacji.

 

Moi Drodzy, innymi słowy: dzieło i wykonania, stały się, przy moim skromnym udziale, dowodem na żywotność idei znanej niegdyś pod hasłem:  correspondance des arts!

 

Ukłony

 

Cezary M. Dąbrowski

 

 

Na fotografii (od lewej) Panie Profesor: Anna Mikolon i Dorota Całek:

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=933911742096264&set=pb.100064323414470.-2207520000&type=3



czwartek, 11 kwietnia 2024




 MITY
 Opowieść nie tylko o Kresach

Cezary Maciej Dąbrowski

Moja nowa książka MITY, jest próbą nawiązania poetyckiego dialogu z tymi, których zmiażdżyło koło historii, jednak ten Mit – Kresów, jest dla mnie żywym świadectwem Polskości, nieodzownym, w czasach, gdy barometrem wartości, znów zaczynają kręcić siły zła. Demagogia i ideologia.




Drodzy Czytelnicy,


długo czekałem na ten moment, by wreszcie obwieścić wszem i wobec: moja nowa książka, łącząca wiersze oraz odautorskie przypisy i dopowiedzenia właśnie się ukazała (https://ltw.com.pl/poezja/1228-mity.html).

I choć zapowiedziami były wcześniejsze refleksje spisywane, co jakiś czas, i udostępniane przeze mnie w Internecie (także na tej stronie), tudzież wybrane fragmenty książki cytowane w portalu Pisarze.pl, to jednak nic nie zastąpi momentu ogłoszenia, z całym następstwem rzeczy dziejących się wokół tej chwili, otóż zaczyna się wielkie  o c z e k i w a n i e  odbioru pracy autora, w którą tenże, niżej podpisany, zaangażował cały swój organizm, i to coś, co podobno nie istnieje, choć jest motorem tworzenia i polem rozgrywania się wewnętrznego dialogu.

I tak oto oddaję książkę w moimi poczuciu ciekawą, niesztampową, choć na tyle przymiotników, jako autor mogę sobie pozwolić, bez szkody dla siebie samego.

Reszta wydarzy się poza mną, w obrazach pamięci, w świecie nierzeczywistym, ale bez którego, ten rzeczywisty jest nie do zaakceptowania.

 

Dobrej, owocnej i intrygującej lektury,

 Cezary Maciej Dąbrowski

 10 kwietnia 2024 roku.


Cezary Maciej Dąbrowski, MITY. Wydawnictwo LTW, 2024.



- aktywne linki - 


„Gdybyś był uciekał, to byś uczniów nie miał” – słowa, zamykające wiersz „Sokrates ze Lwowa” mogą odnosić się zarówno do tytułowej postaci mędrca greckiego, jak oczywiście do Jezusa z Nazaretu, ale także do dowolnego z zamordowanych przez Niemców w 1941 roku profesorów lwowskich, o których losie w warstwie werbalnej traktuje utwór [1]. I w wypadku każdego z wymienionych są zasadne.

 Dla tego jednego, rozbudzającego polifoniczne skojarzenia wiersza, warto tomik „Mity” przeczytać. Cezary Maciej Dąbrowski, rocznik 1968, dla którego jest to już osiemnasta książka poetycka, potwierdza nią swój słuch absolutny.

Łukasz Perzyna, z recenzji Słuch absolutny. O najnowszym tomie wierszy Cezarego Macieja Dąbrowskiego „Mity”. Cały tekst na: PNP 24.PL

Cezary M. Dąbrowski, 2014 (z archiwum autora)
















Cezary M. Dąbrowski, 2024. Fot. Paulina Niedzielska.
Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy

























 - Artykuł na stronie Biblioteki Analiz: Mity – nowa książka Cezarego Macieja DąbrowskiegoPoetycki dialog z tymi, których zmiażdżyło koło historii.


 - Artykuł na stronie Biblioteki Analiz: Cieszę się się, że moje książki, zanurzone w polskiej historii, trafiają na licealne półki 


Szczegółowy opis książki na stronie warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich: Cezary Maciej Dąbrowski: Mity



 - Targi Wydawców Katolickich w Arkadach Kubickiego w Warszawie (14 kwietnia 2024, stoisko wydawnictwa LTW). Rozmowy i podpisywanie zamówionych wcześniej egzemplarzy MITÓW; FOTORELACJA.



MITY Zimno nadchodzi Bibliotece warszawskiego Liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego; wywiad w gazecie szkolnej Modrzewiak” (nr 109).

























- Wywiad dla gazety szkolnej „Modrzewiak” ,w numerze majowym (109) poświęconym literaturze: Pisarz i jego twórczość (s. 20 i 21).

Wydawcą „Modrzewiaka” jest XVII Liceum Ogólnokształcące im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Warszawie.




























aktywne linki:


Notatki czynione przed i po publikacji MITÓW:


 – 9 maja 2023 r.

 Dialog, który trwa…

Wczoraj w wyniku wewnętrznej potrzeby, myśli skierowały mnie w stronę Grzegorza Łatuszyńskiego. Najpierw jednak zastanawiałem się nad fenomenem agawy, tejże rośliny symboliczny żywot, stał się dla Poety tak wyrazistym, że umieścił ją w nazwie swojej Oficyny. Żywot agawy-rośliny – a przecież uświadamiamy sobie niektóre rzeczy w przeróżnych momentach, niezależnie od nas samych – zobrazował mi pasmo ostatnich sukcesów, jakże trudnego życia Pana Grzegorza. Powiada się… że agawa kwitnie przez ostatnie dwa miesiące, i umiera… Powstał krótki, dedykowany Jemu wiersz… A że dziwne bywają sploty natchnień, i jakże symboliczne, dopiero dziś uzmysłowiłem sobie, że gdyby żył, obchodziłby własne urodziny. Najwidoczniej nasz dialog trwać nie przestaje…

 

 – 29 września 2023 r.

 MITY. Opowieść nie tylko o Kresach

Szanowni Państwo, wszystko wskazuje na to, że moja nowa książka wkrótce się ukaże!

MITY to koherentna struktura wierszy i odautorskich „przypisów” – co charakteryzuje ten tom – gdzie „mitologia” pełni rodzaj klucza do opowieści o Kresach, z wieloznacznymi dygresjami. Tak i słowo „mityczny”, w moich rozważaniach, przybiera odcień: ważny-niezbędny-fundamentalny, a pierwszy wiersz dedykuję Karolowi Szymanowskiemu, którego Mity op. 30., należą do arcydzieł bliskich mojemu sercu.

W swoich tekstach wspominam, m.in.: Karola Szymanowskiego, Zygmunta Rumla, Władysława Sebyłę, Władysława Tatarkiewicza, Aleksandra Gierymskiego, Samuela Zborowskiego, Konfederatów Barskich, Witkacego, Brunona Schulza, Zygmunta Biluchowskiego, Floriana Czarnyszewicza, Antoniego Malczewskiego, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Kazimierza Wierzyńskiego, Jana Lechonia, Tadeusza Czackiego, Wincentego Pola, Zbigniewa Herberta, Stańczyka, Wernyhorę, Wandę Wiłkomirską, Teodora Axentowicza, Grzegorza Łatuszyńskiego... Ale przecież, i w uzasadnionych kontekstach, Arnolda Böcklina i wielu innych, niepoznanych… Są wiersze i teksty poświęcone Konfederatom Barskim, Powstaniom narodowowyzwoleńczym, Zbrodni Wołyńskiej, Zbrodni Katyńskiej, Zesłańcom syberyjskim… Wątkom i toposom, którym „tu”, poprzez wymienianie z kolejna, nie zamierzam umniejszać, a wedle mego uznania zasługiwały na wieczne zatrzymanie się w wierszu.

Kilka wybranych utworów z tomu MITY miało już swoją premierę w portalu Pisarze.pl. Kilka wypowiedziałem podczas spotkania w Bibliotece m.st. Warszawy, promując tom Zimno nadchodziW stronę pytań ostatecznych.

Wierzę, że moi wierni i nowi Czytelnicy odnajdą powód, by sięgnąć po tę książkę, docenią „osobny” sposób poetycko-prozatorskiej narracji, a treści zawarte w przekazie przetrwają próbę czasu…

 

– 9 października 2023 r.

Niejako następstwem Zimno nadchodzi jest moja kolejna książka MITY; jest to opowieść (nie tylko) o Kresach Rzeczypospolitej, wielokulturowym tyglu talentów, ale przecież krainie doświadczonej tragedią zaborów, wojen, zbrodni ludobójstwa, kataklizmami totalitaryzmów: faszyzmu i komunizmu. Tam też, jakby na przekór szaleństwom ideologii wykluwało się piękno i dobro, harmonia – jawią się Kresy, jako miejsce samorodnych diamentów – artystów, literatów, ludzi nauki, społeczników, bogate kolorytem swoistych charakterów, tradycji, zwykłych-niezwykłych postaci… owej Atlantydy, bezpowrotnie utraconej, jednak wciąż istniejącej siłą swojego Mitu, dziedzictwa kulturowego. Promieniejącego światła.

 

– 26 listopada 2023

Po tylu latach obcowania z muzyką Szymanowskiego wciąż mi jest za mało. To Źródło nigdy nie wysycha... Gdyby nie ono, nie powstałyby moje MITY – nowa książka. Przenikanie? – Nie, nie mam na to słowa...

 

– 24 lutego 2024 r.

Zapowiadana przeze mnie wielokrotnie książka poetycko-prozatorska MITY nabiera rumieńców, znaczy to, że prace redakcyjne trwają, niedługo spodziewam się otrzymać skład do wglądu. Jest to tom ważny dla mnie, pragnę, aby cieszył się poczytnością, nie tyle z powodu autorskiego zadowolenia, lecz z uwagi na tematy poruszane w wierszach i przypisach. Dziś przypomniałem sobie notatkę, którą poczyniłem 5 października 2023 roku, zastanawiając się nad fenomenem światów kompozycji Karola Szymanowskiego, którego przecież Mity. Trzy poematy na skrzypce i fortepian op. 30 – są leitmotivem mego tomu. Oto ten tekst:

Cóż ma wspólnego, a może powiem, co napoczęła we mnie ta kompozycja, to przecież „ziemskie” doświadczenie Mitów Szymanowskiego, w arcypoetyckim wykonaniu Wandy Wiłkomirskiej, dowiecie się Państwo z mojej nowej książki... I znów nieco egoistycznie dodam – podarowałem sobie bezcenny czas bytując w świecie, którego „nie ma”, i „jest”. Paradoks...? Że Witold Lutosławski podjął się komponowania usłyszawszy III Symfonię Mistrza z Tymoszówki, wiemy, a że to przecież Młoda Polska... to się nie dziwimy, że tygiel talentów, jakich nie było wcześniej i już nie będzie, o tym zdajemy się przekonywać, więc nie dziwcie się, że w wir wciągnięty, poddawać się jemu muszę, i całymi swoimi zmysłami podążać nie przestaję... Miłość do historii, a powiem inaczej, podziw dla Indywidualności, których „nie ma”, a uczestniczą w duchowym życiu niejednego z czytających ten tekst, skłania mnie do podążania tym tropem. Pisania o Mitach, językiem barw, refleksów, prawd... A Szymanowski niczym Charon przewodzi i przewozi mnie do... Kresów Rzeczypospolitej... Tam tyle głosów, polifonia najbogatsza wciąż brzmi, i nakazuje: SŁUCHAĆ!


 - 9 kwietnia 2024 r.

11 kwietnia 1940 roku pod Charkowem enkawudziści zamordowali Władysława Sebyłę, wybitnego polskiego poetę, który dziś w zbiorowej pamięci praktycznie nie istnieje. Wyrazem mojej niezgody na taki stan rzeczy są wiersze Jemu dedykowane, które także znajdziecie w tomie MITY.


12 kwietnia 2024 r.

 Niobe jako... Polska

Dopowiadając wątek fotografii okładkowej, dlaczego tak ważna i kluczowa jest właśnie owa (cierpiąca w skale – i stale) Niobe. Jest dla mnie głęboko przetworzonym w sercu symbolem bezsilności w bezgranicznym cierpieniu, aż do zastygnięcia w skale. Wobec okrucieństwa, jakie wyrządzono Narodowi polskiemu. „Niobe – w greckiej mitologii królowa Teb, której dzieci zamordowano. Zrozpaczoną matkę Zeus zamienił w płaczącą skałę” – głosi przypis pod jednym z wierszy w tomie. Zamordowanymi dziećmi Niobe, są – wedle mojej narracji – polskie ofiary katów carskich, potem sowieckich. Ona – Niobe w cierpieniu skamieniała, tak niewyobrażalnie bolesnych doznając krzywd… To metafora istotna, poprzez symbolikę pomordowanych na wschodzie Polaków, nie tylko tych zamieszkujących Kresy. Od tego obrazu zaczął się mój tom, ten obraz jest kluczem. Cała książka powstała po to, aby, jak nakreśliłem przedmową: „MITY, stały się faktem. Otwarły się, jak księga…”. By właśnie Kresy nie stały się dla przyszłych pokoleń samym mitem, czymś „zbędnym”, a fundamentem Polskości… kolebką kultury, nauki, postaw mężnych, dobra, honoru, pracowitości, szlachetności, nie, jak to wmawiają postępowcy, ignoranci i nieuki: „zaściankiem”. Kresy mityczne, jednak fundamentalne dla utrzymania ducha narodowego. Mityczne, jak dawni bogowie greccy, jednak realne, poprzez wagę dla kultury polskiej, dla naszej historii. Wszak mieliśmy, nie bez powodu nazywane Wołyńskimi Atenami Liceum Krzemienieckie. Nasi poprzednicy widzieli te antyczno-kresowe konotacje już dużo wcześniej. Te nawiązania są dla mnie silnie widoczne, i stanowią strukturę i oś całego tomu.

 

– 15 kwietnia 2024 r.

Jeszcze o samej okładce

Wykonanie okładki, co prawda wedle mojego projektu, ale artystycznie i co najistotniejsze twórczo rozwiniętego zawdzięczamy Panu Jackowi Świderskiemu. Bardzo sugestywnie jawią się obie postacie Niobe (bo na rewersie jest druga), lecz ta z pierwszej strony okładki przykuwa uwagę, jakby wychodząc na widza spoza kadru. W samym egzemplarzu książki (inaczej niż na zdjęciu promocyjnym) efekt ten jest jeszcze wyrazistszy, nie widać bowiem ujęcia podstawy rzeźby. To szczegół, ale niezwykle istotny. Bowiem nie widząc jej, koncentrujemy się na samym przekazie, natomiast omija nas świadomość, że mamy do czynienia z obiektem muzealnym. Ta postać, to już nie jest obiekt, a Niobe z mojej książki. Brawa dla Grafika!

Na okładce wykorzystano zdjęcie rzeźby nieznanego autora Głowa Niobe; fotografia ze Zbiorów Cyfrowych Muzeum Narodowego w Warszawie, numer identyfikacyjny NB 11 MNW



 – 22 kwietnia 2024 r.

O książce – trochę, bo przecież nie o publikację wybranego wiersza mi chodzi, na tej konkretnej stronie autorskiej, choć to byłoby najprostsze: podsunąć wiersz, i zostawić czytelnika, niech sobie z nim radzi (jeśli w ogóle ktoś tu zagląda). Poza tym „na to” – na przeczytanie utworu poetyckiego – trzeba sobie „zasłużyć” kupując książkę, bo tę opowieść – MITY, trzeba poznać w całości, czytając wiersze i przypisy, miejscami są to metateksty, a sądzę, że na jeden wiersz, jeden dzień to jednak za mało, zdecydowanie za mało. Bo jeśli czytelnik chwyci przynętę, to utonie w niezliczonych wątkach, czy to buszując w Internecie, w muzealnych zbiorach, archiwach, repozytoriach, jak piszący te słowa. Bądź, czytelniku, przygotowanym na „podróże” wielokierunkowe , „podróże” do granic swoistego poznania, do granic własnej wiedzy, swojej świadomości, przy jakże ludzkiej nieświadomości przecież. Z góry uprzedzam, że nie dam się wpędzić (choć, co ja tam mogę) w zaszufladkowanie tematyczne, bo jeśli Kresy, to nie tylko martyrologia (choć jakżeby nie), a jeśli sztuka, to przecież nie tylko muzyka, poetyka, malarstwo, jeśli nauka, to nie tylko życiorysy, postaci… środowiska, skupiska ludzkie, jeśli bogactwo, to i bieda, i architektura – życie… Te wiersze są jedynie podszeptem do własnych poszukiwań (i to z perspektywą na kilka pokoleń). Stąd tzw. przypisy, bo nie ma obowiązku Jan Kowalski, urodzony w roku 2080 znać nazwisk dziś powszechnie kojarzonych, lub znanych zaledwie wybranym, a przy postępującej, lubo ideowo ukierunkowywanej amnezji, to więcej niż pewne, że takowej wiedzy posiadać nie będzie.

Zatem, Szanowny, Ty, który mnie czytasz, lub czytał będziesz: fakt, iż napisałem, że twórczość Szymanowskiego przyczyniła się do powstania mojego tomu, oczywiście nie znaczy, że życzyłbym sobie opracowania audycji radiowej z deklamacjami wierszy z cytatami muzycznymi Mistrza w tle. Nic bliższego kiczu, nie mógłbym tobie odradzić. Otóż wyobraź sobie zaistniała jakowaś iskra, jakiś to przyczynek, że splotły się organizmy moich utworów, z mitem „świata” Szymanowskiego, lecz ani to zasada ani, nie daj Boże, maniera. Ot, iskra zaledwie. Ktoś powie (złośliwy – dodam), dlaczego wybitne postaci są obiektami moich twórczych refleksji w tomie? A widocznie brakowało mi takowej nuty refleksji w publicznym dyskursie. Ale rozczarowany będzie ów złośliwiec, ponieważ, jak już wspominałem pod słowem „niepoznany” widnieje tysiące („tygiel istnień”) postaci, których żywoty składały się na bogactwo kulturowe Kresów Rzeczypospolitej, nie tylko samych Kresów, a społeczności I i II Rzeczypospolitej przepływających przez tak zwane kresy. Co jeszcze, żeby nie zniechęcić: na pewno trzeba kochać historię Polski, by w ogóle sięgnąć po moją książkę (by uniknąć patosu nie dodam: „kochać dawną Polskę”, choć tam, gdzie szczerość – patos nigdy nie razi, wręcz jest wskazany), trzeba kochać poetów, artystów, co tu dużo pisać, trzeba chcieć wczytać się w charakter minionych czasów, trzeba czuć potrzebę dialogu z ludźmi, których już nie ma, a wciąż są ważni, ich losy inspirują i wołają (mimo zalegającej ciszy, a panoszącej się głupoty) o pamięć, nie tylko w zakresie dzieła literackiego, ale poszczególnych losów – niedokończonych historii. A tych, którym tematy poruszane w moich MITACH wydają się bliskie, lub zaintryguje sposób narracji spajający mit grecki z „Atlantydą” kresową, lub tych którzy, w mniejszym lub większym stopniu są znawcami podjętych w książce tematów, pragnąłbym zaprosić do rozważań, nad historią jakże powiązaną z dniem dzisiejszym… Bo przecież napisałem MITY teraz, w tej konkretnej rzeczywistości… I to się czuje, czytając.

Dlaczego w ogóle skreśliłem powyższy tekst, bo nie spodziewam się opracowań recenzenckich. Z prostego powodu: nie mam znajomości, a prosić o „recki” nie zamierzam.


 - 27 kwietnia 2024 r.

Thomas Stearns Eliot (1888–1965) – poeta anglo-amerykański, zastrzegł w sobie właściwy sposób:„Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień” („Ziemia jałowa”, 1922), a od tych słów, jakże wymownych, snują rozważania wszelkiej maści teoretycy, powołując się na ów poetycki „zamysł”. Jedni odnajdują znamiona Męki Pańskiej, inni ulotność piękna… Groteskowość przemijania… Co sam Autor zaznacza w kolejnych wersach? „Wywodzi z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza pamięć i pożądanie, podnieca gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz”. Rodzimi znów dopatrują się kontynuacji myśli poety w twórczości Różewicza… Tak oto frazy najwybitniejszych łamią umysły poślednich poszukiwaczy przez kolejne pokolenia, a wiersz…? Jak był tak i będzie wytworem nie do okiełznania…

Wszak (i to już moja konstatacja) Katyń, Smoleńsk - kwietniowe mrożą sny...


- 7 czerwca 2024 r.

Całkiem spore grono osób, które czyta moje książki, jest dla mnie bardzo ważne, a są wśród nich i tacy, którzy smakując każde słowo, wczytują się w ich „ukryte” znaczenia. To szczególny rodzaj poruszania się w tej materii, jakby… po znajomych szlakach, prowadzących wszak od różnych domostw. W czasie postępującej erozji pamięci, pozostawiając dla potomnych kapsułkę przypomnienia w postaci tej niepokaźnej książki naiwnie pragnę, aby każdy, no może to nazbyt wygórowane pragnienie, tak więc, aby ktoś, kto zetknie się z jej treścią, znalazł swoją drogę do odkrywania postaci, które wspominam. Nie tragizując zbytnio, mam nadzieję, że ów Kowalski z 2080 roku, wspomni Władysława Sebyłę, i wielu innych, których pominąłem, a powinienem przywołać, których losy łączą się w jednym słowie MITY, odszuka, kim byli, i co wnieśli do polskiej kultury, tożsamości, oczywiście, jeśli istniał będzie jeszcze świat, i Internet, w którym niemało można dziś odnaleźć, mimo szkaradzieństw i wysypisk zalegających w zetabajtach danych.

 

 - 22 czerwca 2024 r. (kilka refleksji o książce, nad którą obecnie pracuję)

   Moja nowa książka to zbiór wierszy i próz (nie Prus). Co jakiś czas o niej napomykam – wszak teraz MITY!!! – Panie i Panowie – MITY! Ale jeszcze odrobinę: ostatnio dodałem dwa nowe opowiadania. Co niektórym zdradziłem tylko ich tytuły. Bardzo się spodobały. Bo też i znaczenie mają ogromne, stanowią jakby najmniejszą, czasem „samodzielną”, ale właśnie z tysiącami odniesień, formę. Ba, przecież tytuły niekiedy bywają dosłownością, też i świadectwem odwagi autora (bo tak to trzeba nazwać). Czasem celową zmyłką; te bywają naprawdę ciekawe, choć to zgrany zabieg. Ale do rzeczy: jedno, naprawdę „króciutkie” opowiadanie (innych nie piszę, na razie) tytułem odnosi się do kilkutomowej powieści pewnego noblisty (to niezbędne przywołanie naddaje treści, nie muszę pisać wprowadzenia na kilkanaście stron, a czytelnik przywraca w mgnieniu oka setki obrazów z własnej pamięci, przymierzając je, niczym klocki, do „tu o teraz"), kolejne – a przypomnę, że to książka, z założenia, satyryczna, choć z dzisiejszą „satyrą” nie ma nic wspólnego! – nawiązuje do tematu współczesnej kinematografii (nie powiem, w jaki sposób, bo zdradzę klucz). Z tą satyrycznością, moi nieliczni, wczytujący się w moje refleksje, to jedynie wybieg, bowiem jest „to” (moja książka) mikstura wykraczająca poza gatunek, a mówiąc wprost, więcej w niej tragizmu niźli „śmichu”. To także wiersze ale i, pełniące rodzaj antraktu pomiędzy tymiż, powiastki filozoficzne… Pst! Ale po co zdradzać treści, i, co już się zdarzało, odkrywać karty przed „innymi”, a niech sobie sami koncepcje na książki wymyślają… Ja tylko, że użyję wędkarskiej gwary: zanęcam. Że książka należy do „niepoprawnych politycznie” (innych zresztą nie piszę), a nie mam zamiaru zginać karku przed instytucjami (co przeczy mojej naturze pisarza), nie wiem, czy po raz kolejny nie będę musiał zwrócić się o pomoc, bezpośrednio do Czytelników. Przecież zdarzało się, że niektóre moje poprzednie publikacje, począwszy od pierwszej, takowe wsparcie otrzymywały, a to potężny certyfikat. 

    Cdn.



 - 23 czerwca 2024 r.

Z niedowierzaniem pięknu, chłonąc początek lata wykładam książkę na rozgrzany stół, niemalże natychmiast uświadamiając sobie, że miliony osób, właśnie w tej sekundzie mają miliony lepszych powodów, by cieszyć się tym – szczególnym dniem, bliskimi, słońcem, wodą... (horror wojny, jest obecny zawsze, od niego nie da się ujść w fantazmaty). Mimo to, będąc wdzięcznym swojemu ojcu, za dar życia, wykładam i przed Nim, tych 70 stron, z wyrazistą, zwłaszcza w południowym skwarze, czarną czcionką wtłoczoną w jaskrawo-biały papier. Czytam kolejne wiersze, a za każdym razem inaczej, przeglądam moje notatki, ze świadomością także jego szczególnej "obecności". Może już nawet nie czytam, a rozpatruję (sam siebie), równolegle wspominając czas, kiedy ciepło otulało mnie jak dziś, a przecież taka sama cisza, jak parawan, oddzielała mnie od reszty świata. Czepiam się tego momentu, jak spragniony...

Przecież to świat konsumpcyjny, kosmopolityczny... Kogo zainteresuje taka literatura, typowo polska, jak pana?..., indagował redaktor prowadzący spotkanie. Chyba dziś odpowiedziałbym: mało mnie to obchodzi. Jeśli ktoś będzie musiał o nas pamiętać, tak i ja muszę pamiętać o tamtych, opisanych w MITACH. Że mało kogo będzie to interesować? Nie w tym pokoleniu, to w następnym, ale będzie, tego jestem pewien. Znajdzie się taki ktoś, jak ja, kto sięgnie po... nasze czasy. Bo uzna, że musi zapamiętać, zapieczętować, dopełnić, albo napocząć opowieść (zależnie, kto będzie pisał). Czuję, że to mój obowiązek, i mam głęboką satysfakcję, że mimo przeciwności, a zdarza się i podłości, głupoty ludzi, którzy, po prostu, życzą mi źle, lub nie chcą, aby ktokolwiek o mnie, jako pisarzu, usłyszał, udaje mi się ten obowiązek spełniać. 

Dzień Ojca, aż wstyd się przyznać, ale nie jestem chyba w tym osamotniony, zacząłem doceniać, kiedy sam nim zostałem. A dziś... kiedy jest za późno, wypisuję zdania, ni to do siebie samego, ni do Niego właśnie... 

 Do zobaczenia, kiedyś! Tato.










- 26 czerwca 2024 roku:

Michał Anioł z Wołynia; wiersz oraz fragmenty książki MITY.Opowieść nie tylko o Kresach czyta autor: Cezary M. Dąbrowski

Temat zbrodni wołyńskiej jest obecny w kilku wierszach w moim tomie MITY, w innych znów rezonuje odniesieniem nie bezpośrednim. Na przykład: w wierszu Nici Ariadny, gdzie stykają się wątki z kilku traum Kresowej martyrologii, jakby kadry z kilku okresów zawarte w jednym tylko wierszu, by w zakoczeniu wybrzmieć aluzją (wyrzutem) do współczesności: „Ariadna przybiegła do pustej Europy...". Zygmuntowi Janowi Rumlowi, polskiemu poecie, zamorodowanemu w bestialski sposób (każdy z owych mordów był bestialski!) przez UPA, dedykuję jeden z utworów zawartych w tym tomie. Polecam te wiersze i opisy szczególnej wnikliwości wczytujących się... Zdaję sobie sprawę, że to nie jest książka dla wszystkich, choć chciałbym, aby silnie rezonowała, jest to „Opowieść nie tylko o Kresach" dla moich prawdziwych Czytelników.


– 8 lipca 2024 r.

Żywotność treści ma fundamentalne znaczenie w poezji, którą ja uprawiam, i przez to takowa, chcąc nie chcąc, musi mierzyć się z upływem czasu, z wyzwaniami, z trudami, musi „uczestniczyć w życiu” – że zacytuję fragment z Zimno nadchodzi. To rodzaj gorzkiej satysfakcji, kiedy poeta wpisujący się w codzienność, swoim przekazem opisujący prawdę, stwierdza, wraz z upływem czasu, że miał rację. Znamy to z literatury, że wartościowy wiersz i po upływie setek lat czyta się tak, jakby był napisany wczoraj. Tylko taką poezję warto uprawiać. Daleko mi do bełkotu, dumnie nazywanego wierszem, przez kuglarzy, i picusiów. Poezja ma boleć, zmuszać do myślenia, dążyć do prawdy, przy tym trzeba pozostać wiernym sobie, nie ulec modzie, głupocie, próżności, mając w pamięci zasady wypracowane już przez Greków, dotyczące piękna i dobra: „kalokagatia”. Przy całej obłudzie współczesności, przy akceptacji, czyli obojętności wobec zła, nie można brnąć w utyskiwanie nad samym sobą, zamknąć się w swojej bańce, i tworzyć powielając do znudzenia brednie na wzór dawno już co najmniej nieświeżej poezji amerykańskiej: „ja! ja! ja!... Moja poezja to zawsze „MY”. O czym zresztą pisałem już w Pieśniach Polskich. Moje poetyckie ja? I owszem – istnieje, ale nie jest nachalne, nie na pierwszym miejscu, a w narracji… Bacznie obserwuje innych poprzez siebie samego. Mnie zależy, aby dokładnie opisać ten świat, a może i, jeśli starczy talentu, zapatrzeć się i porwać na to, co niewidoczne dla oczu, na to, co poza, i ponad nami.


- 7 września 2024.

W dniach 10–14 września 2024 roku odbędzie się, po raz XXIV, Dialog Dwóch Kultur; wydarzenie naukowo-artystyczne, w którym biorą udział naukowcy i artyści z Polski i Ukrainy.

Szczególnie miło jest mi przekazać informacje o moim wystąpieniu, zaplanowanym na 12 września (czwartek), w godzinach 17:40 –18:00, to czas przeznaczony na prezentację książki poetyckiej MITY. Opowieść nie tylko o Kresach. Więcej informacji o Konferencji Literackiej i jej Uczestnikach można znaleźć na stronie Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, gospodarza tegorocznych spotkań: https://muzeumpilsudski.pl/konferencja-dialog-dwoch-kultur/

Część trzecia: Biesiada Literacka. Prezentacja nowych książek i wierszy.






- 12 września 2024 r.

Dialog Dwóch Kultur w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Konferencja Literacka (część III): Prezentacja nowych książek i wierszy.

Na treść mojego wystąpienia: Opowieść nie tylko o Kresach, składał się esej (o tymże właśnie tytule) i pięć wybranych utworów z tomu MITY: Mity, Baczyńskiemu Kresów, Dumka, Post mortem - tren, Pamięci Władysława Sebyły.





 


Fotorelacja na stronie Stowarzyszenia Pisarzy Polskich: 


 - 24 września 2024 r.

Biesiada Literacka w Domu Literatury w Warszawie

 Prezentacja książki MITY. Opowieść nie tylko o Kresach w Domu Literatury w Warszawie podczas „Biesiady Literackiej” (24 września o godz. 18:30). Organizator wydarzenia: warszawski oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Szczegółowe informacje: Wrześniowa Biesiada Literacka w Domu Literatury

Fotorelacja na facebookowej stronie Stowarzyszenia Pisarzy Polskich


- 10 października 2024 r.

 Szanowni Państwo, ukazała się recenzja moich MITÓW, i to jaka! Autorem Łukasz Perzyna. Zapraszam do lektury: Słuch absolutny. O najnowszym tomie wierszy Cezarego Macieja Dąbrowskiego „Mity”. PNP 24.PL


- 10 października 2024 r. 

nawiasem MÓWIĄC

Tym wszystkim, których interesuje moja twórczość, wspomnę, że na temat książki MITY. Opowieść nie tylko o Kresach i moich jej prezentacji w Muzeum w Sulejówku (12 września) podczas Dialogu Dwóch Kultur, a także 24 września po odbytym spotkaniu w Domu Literatury (Biesiada Literacka), spłynęły do mnie bardzo pochlebne opinie od wielu znawców słowa, a byli wśród nich badacze literatury, pisarze, krytycy literaccy, dziennikarze, tłumacze, ich wyrazy uznania trafiły także do mojego dziennika. Co najistotniejsze, w ogromnej większości były to osoby nie z kręgu znajomych, a wcześniej mi nieznane, więc o żadnej kumoterskiej przychylności mowy nie ma (o żadnych społecznościowych „ustawkach” tym bardziej), a właśnie o takim (niezależnym) autentycznym uznaniu zawsze marzyłem. Dopowiem, że o zaproszeniu do Domu Literatury, abym przybyłym gościom i stowarzyszonemu gronu literatów także opowiedział o Mitach, zadecydował odbiór mojego wystąpienia z 12. minionego miesiąca, właśnie w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, wrażenie, jakie pozostawiłem po sobie. Można by niesfornie orzec, że zostałem, czy wreszcie (uśmiech), po 17. książkach „dostrzeżony” (bo przecież „widzą” i tak) przez literatów, w tym, mówiąc zupełnie już serio, przez niekwestionowanego badacza literatury, którego nazwiska teraz nie wymienię (przyjdzie i na to czas), a który po moim wystąpieniu nagrodził mnie esencjonalną rozmową, dzieląc się swoim wzruszeniem i uznaniem (jej przebieg także odnotowałem w dzienniku), także poprosił o kontakt i egzemplarz książki MITY. –  Na Sulejówku nie zakończyła się passa podobnych rozmów i reakcji dotyczących książki i wykonawstwa – splotu dobro-wrześniowych wydarzeń. Niejako pokłosiem mojej prezentacji podczas Biesiady Literackiej (wśród werbalnych świadectw uznania) i, co oczywiste, zainteresowania Mitami jest recenzja, po przeczytaniu której, przyznaję, doznałem głębokiego wzruszenia; tak oto relacja ze spotkania dotarła, wraz z książką, także do autora szkicu (też nieznanego mi wcześniej krytyka), który, po zapoznaniu się z jej treścią, dał wyraz swoim przemyśleniom słowami, do których przeczytania serdecznie zapraszam pod podanym we wcześniejszym wpisie adresem.

Swoją drogą, byłem bardzo ciekaw, kiedy ucieleśni się pierwsza (czy jakakolwiek?), fachowa reakcja przelana w słowo dotycząca Mitów. Przyznaję, że przy tej książce zupełnie „odpuściłem” (nie będąc naiwnym w ocenie realiów i koterii tak zwanego świata literatury), tym bardziej nie nastręczając się, jak to bywa, a bywa (nie w moim przypadku), że i kilkadziesiąt egzemplarzy autorskich, czy od wydawców, trafia w ręce opiniotwórczych literatów (w ramach promocji), z oczekiwaniem na znamienitą „reckę”…! „Odpuściłem”, mimo poczucia, że Mitom, z uwagi na poruszaną tematykę kresową (dla wielu, podobno, ważną) i jak dopowiada tytuł, „nie tylko” kresową, należy się dyskurs publiczny. Odpuściłem, raptem dwie książki wysyłając do specjalistów (bez odzewu), mając jednak głęboką świadomość fundamentalnego znaczenia faktu, że wierni i nowi czytelnicy kupują i „zaczytują się” w moich książkach, przysyłając refleksje i fotografie nabytych egzemplarzy. Wiadomym jest, że każdy z pisarzy chciałby (może właściwszym byłoby użycie słowa: oczekuje), aby ktoś ze znawstwem i równą temuż warsztatowi pasją wczytywał się w treść ich dzieła, analizując, zinterpretował, tudzież wnikliwie (odkrywając) opisał, tym samym wydobył z czeluści „nieistnienia” medialnego. Ale czy to naprawdę jest takie ważne? Wcześniej czy później i tak (w węższym lub w szerszym zakresie) odkrywanie (z większym lub z mniejszym skutkiem) jednak następuje. Bywa, że z wielkim HUKIEM (jednak… po śmierci autora). To wiedzą zwłaszcza badacze literatury. I wreszcie, czy ktoś zapamiętuje same „recki” (choć „nie ma takiej ogólnej reguły, która by nie dopuszczała wyjątków” (Robert Burton); to w kontekście dzisiejszej recenzji Mitów), czy frazy z wierszy, które – albo są wieczne, albo, że się tak niepolitycznie wyrażę: psu na budę!

Po co o tym wszystkim piszę?

Ano po to, żeby podkreślić, że przy braku NALEŻNEJ promocji, jakiejkolwiek także (jest jedynie to, co sam przekazuję), treść (też i w przekazie bezpośrednim) broni się sama…  A to! jest w twórczości najważniejsze.

PS

Za rzetelny Głos krytyka bardzo dziękuję! Niech wybrzmiewa…